Gwałtowne burze połączone z silnymi wiatrami dochodzącymi do 90 mil na godzinę w miniony weekend dokonały poważnych zniszczeń od Indiany po Wirginię.
Żywioł spowodował śmierć przynajmniej 13 osób i pozbawił dopływu prądu 3 miliony domów głównie w Maryland, Zachodniej Wirginii, Ohio i Dystrykcie Kolumbii.
Już wiadomo, że w niektórych miejscach naprawa zerwanych linii wysokiego napięcia potrwa kilka dni. Oznacza to, że dzieci, osoby starsze i chore przy nieustępujących upałach (blisko, a nawet powyżej 100 stopni F) i braku ochładzania będą wystawione na szkodliwe dla zdrowia warunki. Sytuacja ta zmusza do szukania dla osób szczególnie zagrożonych noclegów w budynkach z działającymi klimatyzatorami, o co w niektrych częściach kraju coraz trudniej.
Akcje ratunkowe na przedmieściach Waszyngtonu D.C. w Wirginii utrudnia brak połączeć telefonicznych z pogotowiem. Na wezwania w nagłych wypadkach odpowiadała policja i straż pożarna. Nie działały połączenia komórkowe i internet.
Powalone na tory kolejowe wichurą drzewa zagrodziły drogę pociągowi pasażerskiemu na trasie Nowy Jork – Chicago. Pasażerowie czekali blisko dobę zanim zabrano ich do miejsca przeznaczenia autobusami. Pociąg nie był uszkodzony. Światło i ochładzanie działały normalnie, a załoga dostarczała pasażerom żywność i napoje.
Od Indiany po New Jersey drogi usiane są powalonymi drzewani i zerwanymi liniami elektrycznymi.
Żywioł nie oszczędził okolic Chicago, szczególnie zachodnich przedmieść, takich jak Lombard, Elmhurst, West Chicago i Glen Ellyn.
Tymczasem w Kolorado nadal nie ugaszono pożarów rozprzestrzenionych na dużych obszarach tego stanu, lecz szczególnie groźnych w pobliżu Colorado Springs, skąd ewakuowano tysiące mieszkańców. Prezydent Barack Obama odwiedził te tereny w piątek i obiecał wydatną pomoc federalną na pomoc przy odbudowie zniszczeń.
(eg)








