Przebywający w szpitalu z powodu wyczerpania nerwowego i gastrycznych zaburzeń kongr. Jesse Jackson jr. najprawdopodobniej powróci do pracy przed 1 września i będzie gotów do przystąpienia do kampanii wyborczej. Taką nadzieję wyraziła żona kongresmana, radna 7. okręgu wyborczego w Chicago, Sandi Jackson, tym samym kładąc kres pogłoskom, że małżonek nosi się z zamiarem zrezygnowania z dalszej kariery politycznej.
Radna Jackson, która zarządza kampanią swego męża, twierdzi, że już podjęła odpowiednie przygotowania, by po zakończeniu badań i powrocie do Chicago mógł przystąpić do walki o miejsce w Kongresie.
Po długiej i nie wytłumaczonej nieobecności Jacksona w Kongresie zaczęto spekulować, że boryka się z jakimś nałogiem. Jego chicagowscy współpracownicy wydali wówczas oświadczenie, w którym nieobecność kongresmana przypisano "zaburzeniom nastroju". Wyjaśnienie to wprowadziło jeszcze większy zamęt. Ostatecznie każdy człowiek ulega różnym nastrojom, co jednak nie tłumaczy nieobecności w pracy.
Później matka Jacksona zidentyfikowała zaburzenia syna jako "depresję z powodu rozczarowania własną karierą". Powszechnie wiadomo, że Jesse Jackson miał ambicje wejścia do Senatu. Po aferze z gub. Blagojevichem i podejrzeniach, że kongresman chciał "kupić" miejsce zwolnione przez Baracka Obamę po zwycięskich wyborach na urząd prezydenta, wydaje się to mało prawdopodobne.
W ub. tygodniu Sandi Jackson wyjaśniała, że depresja odbiła się na fizycznym zdrowiu męża.
Medyczne kłopoty kongresmana zbiegły się z dochodzeniami, celem których jest wyjaśnienie, czy obiecywał zbieranie pieniędzy na kampanię wyborczą Blagojevicha w zamian za osadzenie go na miejscu Obamy.
(eg)








