Po wygłoszeniu przemówienia na konwencji demokratów w Charlotte w Karolinie Północnej, w którym przekonywał o konieczności głosowania na Baracka Obamę, by mógł ukończyć to, co zaczął, burmistrza Chicago Rahma Emanuela spytano, czy za 4 lata zamierza ubiegać się o urząd prezydenta.
Emanuel odpowiedział stanowczo "nie, wcale mnie to nie interesuje" i wyjaśnił, że kocha swą obecną pracę najbardziej ze wszystkich, jakie pełnił w służbie publicznej, mimo że wcześniej pracował dla dwóch "wspaniałych prezydentów" (Clintona i Obamy).
Podejrzenia Emanuela o ambicje sięgnięcia po najwyższy w państwie urząd krążą od czasu, gdy pokazał się na przyjęciu Partii Demokratycznej w Iowa, które w poprzednich latach ściągało kandydatów na prezydenta, m.in. Obamę, Bidena, Clintona i Gore´a.
Jak zapewniał przed wyborami na burmistrza Chicago, Rahm Emanuel nadal uważa, że ma obecnie najwspanialszą, choć bardzo wymagającą pracę.
Finansowe problemy Chicago rosną, rośnie też przestępczość, szczegónie w południowej i zachodniej części miasta. Dla Emanuela są to wyzwania, z którymi zamierza się uporać.
(HP – eg)








