Na dzisiejszej uroczystości w parafii św. Trójcy w Klecku, pragne serdecznie powitać Jego Ekscelencję ks. Arcybiskupa Archedezecji i Mińsko-Mohylewskiej Tadeusza Kondrusiewicza. Serdecznie witam Ojca Erwina Wieczorka. byłego proboszcza i budowniczego. Witam serdecznie obecnego proboszcza Ojca Adama Samsela. Wszystkich duchownych, gości i parafian. Polskie przysłowie mówi: Wszędzie jest dobrze, ale we własnym domu najlepiej. Mówię to dlatego, bo dzisiaj jestem we własnym domu. W swojej miejscowości. W Klecku przed wojną byłem parafianinem tej parafii. Mieszkałem w Kuchczycach, chodziłem do szkoły w Klecku. Najpierw do budynku szkolnego, który był przy kościele. Dzisiaj nie ma go tam. Później do budynku szpitalnego, który został wybudowany przez księcia Wojciecha Radziwiła, marszałka Wielkiego Księstwa Litewskiego w r. 1909. Do parafii św. Trójcy w Klecku należeli moi pradziadowie, dziadowie i rodzice. Ja też byłem ochrzczony i bierzmowany w tym kościele, którego dzisiaj nie ma. Tam przez długie lata służyłem do Mszy św. i nabożeństw liturgicznych. Tam w zakrystji przy jednej ze ścian stał wielki obraz Serca Pana Jezusa, od podłogi do sufitu, które swym wizerunkiem przyciągało, hipnotyzowało i przemawiało do mnie. Czy ty nie zapomnisz mnie? Czy będziesz wiernym dla mnie? Czy pomożesz, abym tu królował? Wtedy nie rozumiałem tych pytań, ale stale pamiętam je. Znałem starego proboszcza, Pereklisa, który ładnie śpiewał, uczył religii w szkole. Znałem ks. Józefa Dominika, który przygotował mnie do I komunii, który został roztrzelany 5 sierpnia 1942 r. w Malewie, w lesie Hajki koło Nieświeża. Znałem też ostatniego proboszcza Tadeusza Grzesiaka, który w 1937 r. przelał pęknięty dzwon, a parafianie dokupili 3 mniejsze dzwony w Ludwisarni Braci Felczyńskich w Kałuszu. Obecnie ten duży dzwon jest zawieszony w tym kościele. Ksiądz Tadeusz Grzesiak został roztrzelany w Kołdyczewie koło Baranowicz. Za to, że wstawiał się za Kleckimi Żydami, których Niemcy roztrzeliwali. 10 lutego 1940 r. NKWD i miejscowi komuniści o godzinie 4 nad ranem aresztowali moją rodzinę i wywieżli nas w lasy archangielskie na powolną śmierć. Umieraliśmy tam z głodu i chłodu. Pewnego razu przy pracy w lesie, zacząłem prosić Pana Boga, aby choć raz mógł zjeść do syta chleb a potem niech umrę. W tym czasie wyczułem wewnątrz mowę: "Miej nadzieje, miej nadzieje, będziesz miał wszystko, tylko miej nadzieje". Od razu zrozumiałem, że mówi do mnie mój anioł stróż, do którego modliłem się. Więc postanowiłem, będę jadł trawę, wykopywał z pod śniego zmarżnięte grzyby, będę jadł pączki z drzew, ale muszę wytrzymać. Dzięki Bogu przetrzymałem te trudne czasy. 24 grudnia 1941 r. opuszczam archangielskie lasy i udaje się do Dżałałbatu w kirgijsiej obł, koło granicy Chińskiej do polskiego wojska formującego w Rosji. 15 sierpnia 1942 r. opuszczam Rosję i wyjeżdżam z Krasnowodzka do Iranu, Iraku, Palestyny, Syrii i Egiptu. W marcu 1943 r. jestem już w Italii i walczę z Niemcami. Od rzeki Sangro, Monte Cassino, Loreto, Ankonę, do Bolonii. Po skończonej wojnie przyjeżdżam do Anglii na demolizację. Po 5 latach wyjeżdżam do Ameryki do Chicago, gdzie układam nowe, spokojne i szczęśliwe życie. Dopiero w 1990 r. przyjeżdżam odwiedzić Kleck. Z miejsca idę do starego kościoła. Widzę ruiny i kikut dzwonnicy, na którym siedzą bociany i rozpaczają nad losem świątyni. Rozpłakałem się. Dopiero teraz zrozumiałem co miały znaczyć pytania zadawane mi przez Serce Jezusa. Natychmiast zacząłem działać. Udałem się do Nieświeża, do dziekna Kenryka Okołotocza z prośbą o założeniu parafii w Klecku. Dziekan odpowiedział, że to nie jest łatwe. W Klecku nie ma komitetu parafialnego i brak księży. Dopiero w 1996 r. przyjechał do Klecka zakonnik św. Rodziny Ojciec Erwin Wieczorek, którego po raz pierwszy spotkałem w 1990 r. Wtedy zaproponowałem mu budowę nowego kościoła. Ojcec Erwin załamał ręcę i powiedział do mnie: "Człowieku! Skąd ja dostanę pieniądze? Ludzie nic nie mają. Po drugie kardynał Świątek sądzi się z władzami o zwrot kościoła OO. Dominikanów". Odpowiedziałem Ojcu Erwinowi: "Gwarantuję, że kardynał sprawy nie wygra". I tak się stało. Powiedziałem, proszę starać się o plac w centrum miasta i pozwolenie na budowę nowego kościoła. Na ten cel pierwszy złożyłem ofiarę $1000. Obiecując, że będę zbierał fundusze na ten cel. Poprosiłem O. Erwina, żeby posłuchał dlaczego chcę być inicjatorem i sponsorem budowy nowego kościoła. Opowiedziałem mu historię z zakrysji i prośbę Serca Pana Jezusa. Natychmiast zacząłem działać. W pierwszym rzędzie zwróciłem się do rodzin byłych osadników wojskowych z osady Kuchczyce, dawnych parafian rozrzuconych po całym świecie: w Anglii, Australii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. Zwróciłem się też do amerykańskich biskupów o pomoc, którzy przysłali mi formularz do wypełnienia. Po wypełenieniu zawiozłem do Ojca Erwina z prośbą podpisania go przez kadrynała Świątka i odesłanie do Stanów Zjednoczonych. W dniu 2 sierpnia 2005 r. otrzymałem odpowiedź od naczelnego dyrektora ks. Jamesa M. McCan, że suma $50,000 została przekazana Ojcu Wieczorkowi przez konto kardynała Świątka. Dziękuję wielu osobom w Chicago, które wielokrotnie złożyły hojne ofiary. Serdecznie dziękuje organizacjom weterańskim z Chicago. "Semper Fidelis" z New Jersey, "Office to Aid the Catholic Church in Central and Eastern Europe". Serdecznie dziękuję Stowarzyszeniu Rodzin Osadników wojskowych i cywilnych kresów wschodnich, Stowarzyszeniu Nieświeżan Przyjaciołom 27 Pułku Ułanów im. Króla Stefana Batorego z Warszawy. A najbardziej dziękuję Ojcu Erwinowi Wieczorkowi, który od początku był nieśmiały, a poźniej poświęcił wszystkie siły jakie posiadał, serce i duszę włożył w ten kościół. Dziękuje Ci Ojcze za to żeś pomógł zrealizować moje pragnienia Serca Jezusowego, które pragnęło tu królować. Wierzę, że parafianie kościoła kleckiego nigdy nie zapomną Twego dobrego serca, które im tu zostawiasz. Dzień dzisiejszy dla mnie jest najszczęśliwszym dniem w moim życiu. Dlatego, że przy pomocy Bożej i wielu osób mogłem spełnić prośbę Serca Jezusa proszącego o pomoc by mógł królować w tej parafii. I ta prośba została zpełniona. Bo dzięki pomocy Bożej i wielu osób dobrego serca mogłem zebrać przeszło $104,000 na budowę tej świątyni. Oddajemy w wasze ręce Drodzy parafianie, świątynię, której piękna sylwetka góruje nad domami Klecka i waszymi rodzinami, a Boskie Serce Jezusa cieszy się z poworotu zagubionych owieczek do Domu Dobrego Pasterza. Prosimy, nie zapomnijcie o Bogu i Sercu Pana Jezusa, a także o osobach, które pomgły wam wybudować świątynie. Niech Wam Bóg i Święta Rodzina Błogosławi. Moje przemówienie wygłoszone 30 czerwca 2012 r. na uroczystości poświęcenie Kościoła św. Trójcy w Klecku (na Białorusi) przez ks. Arcybiskupa Mińsko-Mohylewskiego Tadeusza Kondrusiewicza, które było przyjęte głośnymi i rzęsistymi oklaskami przez parafian i gości. Dedykuję wszystkim ofiraodawcom, którzy dopomogli wybudować tą świątynie. A szczególnie Ojcu Erwinowi Wieczorkowi, zakonnikowi Misjonarzy Świętej Rodziny z Poznania, Byłemu pierwszemu proboszczowi i budowniczemu tego kościoła. Kapłanowi o wielkiej miłości dla wiernych. Sumiennemu i prezcyzyjnemu w załatwieniu wszystkich powierzonych mu spraw. Kapłanowi, który poświęcił wszystkie swoje siły, zdrowie i serce dla odbudowania parafii po 60 latach sowieckiej ateizacji. Wiesław Wierzbicki
Reklama








