Występując w telewizji CBS były ambasador USA w Izraelu, Martin Indyk, wyraził przekonanie, że amerykański prezydent – bez względu na to, kto wygra listopadowe wybory – w przyszłym roku zaatkuje Iran.
Indyk powiedział, że chociaż Iran nie posiada nuklearnej broni, to "wojnę w najlepszym przypadku można odłożyć na następne 6 miesięcy".
Indyk nie przypisuje większego znaczenia szeroko komentowanym zatargom między prezydentem Obamą, a premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Twierdzi, że różnice między obu politykami nie są znów tak duże. "Wystarczy trochę nacisków i Obama spełni swoje zobowiązania odnośnie wojny".
Nieporozumieniom między Obamą a Netanjahu zaprzeczyła ambasador USA w ONZ Susan Rice. W tym samym programie, występując bezpośrednio po Rice, Netanjahu zachęcał amerykańskich wyborców do wybrania kandydata, który wyznaczy konkretne warunki i datę rozpoczęcia wojny.
Zajmujący wysokie stanowisko w Amerykańsko-Izraelskim Komitecie Akcji Politycznej, Indyk pełnił funkcję ambasadora przez dwie kadencje. Jest gorącym zwolennikiem uderzenia na Iran. Począwszy od 1999 roku publicznie twierdził, że kraj ten wejdzie w posiadanie nuklearnej broni w najbiższym czasie. Od jego pierwszej deklaracji w tej sprawie minęło już 13 lat.
(eg)








