Redakcja
Ustąpienie sił NATO z Afganistanu może nastąpić szybciej iż zakładano. Napaści na Amerykanów szkolących wojsko i policję afgańską pozbawiają NATO chęci do dalszej współpracy.
W odpowiedzi na naciski o szybkie wycofanie sił sekretarz generalny sojuszu Anders Fogh Rasmussen przyznał, że tego typu opcje już są rozważane. Odpowiedzi należy oczekiwać w najbliższych miesiącach.
Ataki na instruktorów zrujnowały stosunki między międzynarodowymi siłami, a afgańską policją i wojskiem. Nikt nie wierzy w odzyskanie utraconego zaufania.
Zamiarem NATO jest wyszkolenie 352,000 członków afgańskich sił bezpieczeństwa w ciągu najbliższych dwóch lat, do chwili zapowiadanego przerwania operacji bojowych.
Poczas gdy oficerowie Sojuszu uważają, że ataki są podyktowane głównie głęboką niechęcią do zachodnich doradców, postrzeganych jako okupantów, to Rasmussen dostrzega w tych akcjach taktykę Talibanu, który w ten sposób chce nastawić zachodnią opinię publiczną przeciwko wojnie.
"Część tych, którzy zabijają naszych ludzi, to wtyczki Tablibanu, przebrane za afgańskich żołnierzy i policjantów", twierdzi Rasmussen.
Trudne zadanie wycofywania 120 tysięcy żołnierzy ze zdradliwego, górzystego terenu, sekretarz NATO uzależnia od rekomendacji generała Johna Allena, amerykańskiego dowódcy operacji bojowych. Zaznacza przy tym, że przyspieszony termin ustępowania z Afganistanu "w żadnych wypadku nie może być postrzegany jako bieg w kierunku wyjścia".
(Guardian – eg)
