Republikański nominat na prezydenta sprawił wrażenie łagodnego wujaszka z dobrymi intencjami i przemożną chęcią wyciągnięcia pomocnej dłoni do całego narodu. Czyniąc to zaprzeczył temu, co mówił na szlaku kampanijnym, gdy zabiegając o głosy konserwatystów potępiał w czambuł wszystkie decyzje prezydenta Obamy.
Po raz kolejny Romney zarzucił Obamie, że jego reforma medyczna doprowadzi do utraty milionów miejsc pracy. "Kiedy Barack Obama obejmował urząd, 23 miliony ludzi straciło zatrudnienie, bezrobocie rosło. Zamiast zająć się tworzeniem miejsc pracy, prezydent tracił energię na Obamacare. To zabija pracę".
Kongresowe Biuro Budżetu nie zgadza się z opinią Romneya. Jeśli reforma opieki zdrowotnej jest odzwierciedleniem doświadczeń z Massachusetts po wprowadzeniu przez ówczesnego gubernatora Mitta Romneya reformy medycznej, to może dojść do likwidacji miejsc pracy zaledwie o 0.5%, w większości z powodu przejścia na wczesną emeryturę lub na pół etatu.
Ustawa Obamy wymaga wykupienia polis ubezpieczeniowych dla pracowników przez pracodawców zatrudniających na pełen etat przynajmniej 50 osób. W przeciwnym razie będą płacić kary. Pieniądze te zostaną użyte na subsydia dla ludzi o niskich i średnich zarobkach na pomoc w nabyciu polisy ubezpieczeniowej. Mniejsze kompanie będą zwolnione z tego obowiązku, natomiast te, które zatrudniają do 25 osób, dostaną kredyty na świadczenia medyczne.
Romney zgodził się z kilkoma punktami reformy Obamy, w tym z koniecznością zapewnienia ubezpieczeń ludziom, którym z powodu wcześniejszych niedomagań odmówiono sprzedaży polis. Zapewnił, że jego plan zabrania firmom ubezpieczeniowym dyskryminacji chorych.
W środę, zaraz po debacie, jeden z głównych doradców Romneya otwarcie przyznał, że obiecywane przez niego obalenie reformy Obamy, uniemożliwi chorym osobom kupno polisy. "Gubernator Romney powiedział, że osoby z chronicznymi chorobami, które mają ubezpieczenie, nadal będą je mieć, lub mogą wykupić nową polisę w ciągu 90 dni od utraty ubezpieczenia pracowniczego. Ci, którzy nie są ubezpieczeni muszą zaczekać do momentu, kiedy ich stany wprowadzą odpowiednie ustawy", wyjaśniał Eric Fehrnstrom. Jednym słowem mogą się tego "przywileju" nie doczekać.
Obama zezwolił Romneyowi na kilkakrotne stwierdzenie, że reforma obcina 700 miliardów z programu Medicare. Już wielokrotnie tłumaczono, że nie o cięcia tu chodzi, lecz oszczędności, jakie można poczynić likwidując marnotrawstwo. Prezydent wprawdzie zaprzeczył, lecz nie dość ostro, sprawiając wrażenie, że jest tematem zmęczony.
Obserwatorów debaty najbardziej zaskoczył zdumiewający brak stanowczej riposty ze strony prezydenta na oczywiste przekłamania. Na przykład wtedy, gdy Romney stwierdził, iż podobnie jak Hiszpanii 42% dochodów państwa idzie na potrzeby rządowe. W rzeczywistości tylko 24% dochodów pachłaniają wydatki rządu, znacznie mniej niż w większości wysoko rozwiniętych państw.
Obaj kandydaci opowiedzieli się za umocnieniem krajowego sektora energetycznego, przy czym Obama kładzie nacisk na alternatywne środki energii, z powodzeniem rozwijane w innych krajach, podczas gdy Romney opowiada się za zwiększeniem wierceń w poszukiwaniu ropy naftowej i wydobyciem węgla.
W poprawie poziomu edukacji, szczególnie w zakresie nauk ścisłych, Obama i Romney dostrzegają możliwość skorzystania z krajowych talentów do rozwoju gospodarczego w przyszłości. Nominat GOP-u przyrzekł, że nie obetnie funduszy na szkolnictwo i zgodził się z prezydentem, że istnieje potrzeba zatrudnienia większej liczby nauczycieli.
Romney proponuje cięcia podatków dla wszystkich, w sumie – według wyliczeń ekspertów – o $5 miliardów. Obama zwrócił uwagę, że kwota ta zwiększy krajowy deficyt i zmusi do likwidacji wielu programów, m.in. na szkolnictwo. Obiecywana przez Romneya likwidacja luk podatkowych tej dziury z pewnością nie wypełni.
Romney nie potrafił wytłumaczyć, jak to zrobi, lecz zapewniał, że cięcia nie przyczynią się do wzrostu deficytu.
Oprócz stworzenia 12 milionów miejsc pracy republikanin przyrzekł nową i lepszą wersję opieki medycznej, cięcia podatków, rozwój gospodarczy, podniesienie poziomu nauki, pomoc dla małych i dużych biznesów, ukaranie Chin za manipulacje walutowe (co nie przeszkadzało mu w wyprowadzaniu produkcji do tego kraju). Nie przedstawił jednak żadnych szczegółów swych rozległych planów.
Obietnice zrobiły swoje. Pozwoliły Amerykanom wierzyć, że Romney jest w stanie uzdrowić wszystko i zadbać o wszystkich, choć całkiem niedawno dowiedzieliśmy się, że skreślił 47% wyborców jako grupę ludzi niechętną do podjęcia pracy i wzięcia własnego życia w swoje ręce.
Elżbieta Glinka








