Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Przebudzenie

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

We wtorek, w przeciwieństwie do słabego wystąpienia w Denver podczas pierwszej debaty, prezydent Obama z powodzeniem odpierał ataki republikańskiego rywala Mitta Romneya, korygował niezgodne z prawdą oświadczenia i umiejętnie przedstawiał własne osiągnięcia.


 


Tym razem obaj kandydaci odpowiadali na pytania niezdecydowanych wyborców wyselekcjonowanych na chybił trafił przez organizację Gallupa. Debata była niezwykle ożywiona, a pytania bardzo konkretne. Padały zarzuty o umyślne zatajanie prawdy, dochodziło nawet do gorących momentów, gdy obaj kandydaci zdawali się tracić cierpliwość. Najbardziej ostra wymiana miała miejsce w związku z planem podatkowym Romneya i z tragicznym zajściem w Libii, gdzie zginął amerykański ambasador.


 


Republikański nominat na prezydenta obiecał 20-procentowe obniżki podatków dla wszystkich Amerykanów, bez względu na wysokość dochodów przy równoczesnym ograniczeniu luk podatkowych. Kiedy wyborca poprosił Romneya o konkretne wskazanie ulg, które zamierza zlikwidować, kandydat uniknął odpowiedzi, tak jak to robi od dnia, w którym wystąpił z tym planem (istnieją obawy, że Romney zlikwiduje popularne odpisy za pożyczki hipoteczne, co zrujnowałoby miliony właścicieli o średnich i niskich zarobkach).


 


Odpowiedzi za swego rywala udzielił Obama. "Romney twierdzi, że obniżka podatków nie przyczyni się do wzrostu deficytu, ponieważ ograniczy ulgi podatkowe. Nie daje jednak odpowiedzi, co zamierza zlikwidować i jakie wpływy z tego uzyska. Gubernator Romney odnosił duże sukcesy jako inwestor. Gdyby ktoś przyszedł do pana, panie gubernatorze (tu prezydent zwrócił się do Romneya) z planem, który zakłada wydatki rzędu $7-8 bilionów i odmówił wyjaśnienia, jak zwróci te pieniądze, to na pewno nie przyjąłby pan tego planu. Amerykanie również nie powinni go przyjąć".


 


Obniżka podatków o 20% dla wszystkich Amerykanów oznaczałaby kilkubilionowy wzrost deficytu wobec braku wpływów z podatków. Założenie, że likwidacja ulg wyrównałaby straty, jest czystą fantazją.


 


Epizodem, który najlepiej świadczy o prezydenturze Obamy jest uratowanie Chryslera i General Motors. W tej sprawie prezydent nie musiał prowadzić przetargów z Kongresem, tak jak w przypadku programu bodźców ekonomicznych. Skorzystał z przywileju władzy i załatwił tę sprawę sam, wiedząc, że naraża się na polityczne ryzyko w czasie, gdy społeczeństwo było przeciwne ratowaniu banków i przedsiębiorstw.


 


Dziś obydwie kompanie zarabiają, a co ważniejsze, przyjmują ludzi do pracy. Bezrobocie w Michigan i Ohio jest nadal wysokie, lecz sytuacja jest znacznie lepsza od tej, jaka zaistniałaby po zamknięciu obu kompanii samochodowych.


 


Romney, który przez całe republikańskie prawybory krytykował bailout, czyli ratowanie upadających instytucji, całkiem niedawno zmienił zdanie i teraz twierdzi, że cały czas popierał ten plan. W środę Romney oświadczył wręcz, że Obama skorzystał z jego sugestii.


 


Romney opowiadał się za zbankrutowaniem obu kompanii. Obama zrobił to i udzielił producentom samochodów pożyczki z kasy rządowej. Gdyby rozwiązanie problemów General Motors i Chryslera szło drogą sugerowaną przez Romneya, to obie uległyby likwidacji, bo zrujnowany w tym czasie sektor finansowy nie miał pieniędzy na udzielanie pożyczek.


 


Prezydent upewnił się, że widzowie rozumieją różnice między jego stanowiskiem, a stanowiskiem jego rywala. "Romney chciał zbankrutować kompanie samochodowe bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, by pozostały otwarte. W ten sposób stracilibyśmy miliony miejsc pracy. Ta recepta nie miała szans powodzenia. Możecie spytać o to szefów GM i Chryslera, nawet tych, którzy są republikanami i mogą popierać Romneya".


 


Ta część debaty wiele mówi o charakterze kandydatów. Obama ratował przemysł samochodowy nie zważając na to, że jego przeciwnicy ten zdecydowanie pozytywny ruch uznali za przejmowanie przez państwo kontroli nad prywatnym przemysłem i obwołali go socjalistą.


 


 


Romney zmienia retorykę w zależności od potrzeb. Raz jest za, raz przeciw, nie tylko w tym temacie, lecz w wielu innych. Gdy przemawia do chrześcijańskich konserwatystów jest bezwzględnym przeciwnikiem aborcji nawet w przypadku gwałtu i kazirodztwa. Występując w środowisku bardziej liberalnym dopuszcza aborcję w powyższych przypadkach.


 


Mówiąc o uniezależnieniu się od obcych państw w zakresie energetyki Romney podkreślił konieczność otwierania nowych kopalń węgla. Tym samym znów odstąpił od poprzedniego stanowiska, gdy jako gubernator Massachusetts popierał zamykanie kopalń. Obama przypomniał Romneyowi moment, gdy stojąc przed kopalnią wskazał ręką węgiel i powiedział "to zabija".


 


Romney oświadczył, że wydobycie ropy naftowej na terenach federalnych zmniejszyło się o 14%, a produkcja naturalnego gazu o 9%. Stwierdził, że przyczyną tego jest odmowa wydawania licencji na poszukiwania ropy i gazu.


 


Prezydent zauważył, że niewiele z tego, co jego oponent mówi jest prawdą, gdyż w rzeczywistości poszukiwania odbywają się na większych obszarach publicznych niż za jego poprzednika. Departament ds. Energetyki wyjaśnia, że faktycznie produkcja ropy na terenach publicznych spadła między 2010 a 2011 rokiem, głównie z powodu moratorium ogłoszonego po wycieku ropy z wieży wiertniczej BP w Zatoce Meksykańskiej. Ogólnie jednak od momentu, kiedy Obama objął urząd produkcja wzrosła o 13%.


 


Z kolei produkcja naturalnego gazu spada od kilku lat, ponieważ kompanie zauważyły, że rezerwy gazu w formacjach mieszczących się w kilku stanach na ziemiach prywatnych są bardziej dostępne, a zatem tańsze w eksploatacji niż rezerwy na terenach państwowych.


 


Romney dalej atakował. "Kiedy Obama objął urząd płaciliście 1.86 dolara za galon benzyny, teraz płacicie 4 dolary. Wzrosła cena elektryczności. Gdyby polityka energetyczna prezydenta była skuteczna, to płacilibyście mnie"j.


 


Prezydenci nie mają prawie żadnego wpływu na wysokość cen nośników energetycznych, ustanawianych przez rynki światowe. Kiedy Obama objął urząd, świat znajdował się w finansowym kryzysie. Ceny ropy, a co za tym idzie benzyny, spadły, ponieważ spadło zapotrzebowanie. Od tego czasu ceny na rynkach podskoczyły mimo wzrostu produkcji w USA, ponieważ popyt w krajach azjatyckich osiągnął najwyższy poziom.


 


Romney myli się, co do cen elektryczności i gazu. Prąd kosztuje taniej, a ogrzewane domów gazem również jest tańsze. Wzrost produkcji gazu zredukował koszt elektryczności.


 


Zwolennicy Obamy zarzucają mu niepotrzebną powściągliwość w obronie własnych dokonań. Tym razem na pytanie wyborcy, co zrobił, by zasłużyć na jego głos, prezydent odpowiedział:


 


"Nie ma wątpliwości, co do tego, że mamy za sobą cztery ciężkie lata. Na początku powiedziałem Amerykanom, że zmniejszę podatki dla rodzin klasy średniej. I zrobiłem to. Powiedziałem, że obetnę podatki dla małego biznesu i też to zrobiłem. Powiedziałem, że zakończę wojnę w Iraku i zakończyłem. Obiecałem, że skupimy się na prawdziwych sprawcach ataku 9/11. Zaczęliśmy ścigać intensywnie liderów al-Kaidy jak nigdy przedtem i Osama bin Laden już nie żyje. Powiedziałem, że opracujemy reformę opieki zdrowotnej, by mieć pewność, że nie będziecie uzależnieni od kaprysów firm ubezpieczeniowych i zrobiliśmy to. Zobowiązałem się do powstrzymania ekscesów na Wall Street i zatwierdziliśmy najbardziej surową reformę finansową od lat trzydziestych ub. wieku. Stworzyliśmy 5 milionów miejsc pracy. Uratowaliśmy przemysł samochodowy, który znajdował się na krawędzi upadku".


 


Prezydent dodał, że jest zwolennikiem umocnienia reformy medycznej.


 


Tematem najbardziej omawianym w środę przez Fox News i Rusha Limbaugh i innych prawicowych komentatorów, była odpowiedź Obamy na zarzut o niedostatecznym zabezpieczeniu amerykańskich dyplomatów, w rezultacie czego zginął amb. Christopher Stevens. Romney zarzucił prezydentowi, że przez 14 dni nie nazwał tego incydentu aktem terroru, lecz sugerował, że napaści na konsulat USA w Bengazi dokonali religijni fanatycy wzburzeni obrazoburczym filmem o Mahomecie.


 


Obama zaprzeczył. Oświadczył, że atak w Libii od razu nazwał aktem terroru. Zaskoczony Romney zarzucił prezydentowi kłamstwo. Spór rozwiązała prowadząca debatę Candy Crawley. Stwierdziła, że prezydent mówi prawdę i dodała, że nie Obama osobiście, lecz członkowie jego rządu przez 14 dni głosili wersję o ataku motłochu.


 


Pod koniec debaty kandydatów poproszono o wyjaśnienie, które z najczęściej powtarzanych pod ich adresem zarzutów są nieprawdziwe.


 


Prezydent skorzystał z okazji, by zaprzeczyć, że jest przeciwnikiem wolnej przedsiębiorczości. Zauważył przy tym, że rolę rządu postrzega jako stróża i zabezpieczenie przed manipulacjami oraz zapewnienie wszystkim równych szans. "Wierzę w poleganie na sobie , w indywidualną inicjatywę i wynagrodzenie tych, którzy w dążeniu do spełnienia celu nie boją się ryzyka. Wierzę również w stworzenie wszystkim możliwości równego startu, w to, że każdego powinny obowiązywać te same przepisy i zasady, ponieważ tylko tak możemy zbudować silną gospodarkę. Wierzę, że gubernator Romney jest dobrym człowiekiem, kocha swoją rodzinę, dba o swą wiarę, lecz wierzę również w to, że kiedy Romney za zamkniętymi drzwiami mówi, że 47% Amerykanów uważa się za ofiary i nie chce zadbać o własne sprawy, to nie jest to w porządku. Pomyślcie o kim mówi. O ludziach, którzy pracowali całe życie i teraz utrzymują się z programu Social Security. O weteranach, którzy poświęcali życie dla tego kraju. Żołnierzach walczących za granicą. Ludziach, którzy ciężko pracują każdego dnia, płacą podatek od zarobków, od żywności i benzyny, lecz nie zarabiają dostatecznie dużo, by płacić federalne podatki".


 


Romney praktycznie miał jedną odpowiedź na większość pytań wyborców. Każdą rozpoczynał od krytykowania polityki gospodarczej Obamy i kończył zapewnieniem o cudzie gospodarczym po swoim zwycięstwie.


 


Niewielu wyborców zdaje sobie sprawę, że do rozwoju gospodarczego konieczna jest naprawa i rozbudowa bardzo zaniedbanej infrastruktury. Prezydent dążył do spełnienia warunku niezbędnego do prawidłowej działalności ekonomicznej przez wysunięcie planu pracy, konsekwentnie odrzucanego przez większość republikańską w Izbie Reprezentantów.


 


Z kolei próby ograniczenia ulg dla kompanii przenoszonych za granicę zostały odrzucone przez Senat. W ten sposób firma Sensata z Freeport, wyprowadzana w tej chwili do Chin, będzie mogła odliczyć od podatku (jeśli taki w ogóle zapłaci) koszty przewozu maszyn, wydatków związanych ze sprowadzeniem na szkolenia chińskich robotników i odwiezieniem ich z powrotem do kraju. Produkowane przez Sensatę sensory, kosztem 8 dolarów za sztukę, łącznie z wydatkami operacyjnymi, będą sprzedawane w USA po 100 dolarów. Ponadto Sensata, wykupiona przez firmę, którą niegdyś kierował Mitt Romney, może być całkowicie zwolniona z płacenia podatków w USA. Zastanówmy się zatem, kto naprawdę myśli o poprawie ekonomicznej sytuacji w kraju. Kiedy Romney od pewnego czasu oburza się na manipulacje Chin i oskarża je o zaniżanie cen swoich produktów trzeba postawić pytanie, kto do tego doprowadził? Chińczycy nie zmuszali Microsoftu, ani Bain Capital do wyprowadzenia produkcji z USA do ich kraju. Wykorzystali wiecznie nienasycone firmy amerykańskie, które przenoszą za ocean nawet dobrze prosperujące biznesy, byle kasa rosła.


 


Jako dobry biznesmen Romney zabiegał głównie o wzrost własnego konta, czasami z korzyścią dla amerykańskiego robotnika, czasami wręcz przeciwnie. Nie kierował się myślą o sytuacji kraju, kiedy zamykał tutejsze zakłady produkcyjne, by zwiększyć dochody własne i udziałowców, ani wtedy, gdy lokował pieniądze na nieopodatkowanych kontach na Kajmanach. Nic dziwnego, że dzisiaj – na emeryturze – zarabia ponad 90 tys. dolarów dziennie. Czy tego rodzaju biznesowe doświadczenie pomoże w rządzeniu państwem?


 


Elżbieta Glinka

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama