Związek Lekarzy Polskich w Chicago na swoim walnym zebraniu 7 października 2012 roku uhonorował swojego najstarszego aktywnego członka – doktora Kazimierza Szolca. Dr Szolc jest bowiem członkiem tej organizacji od 1970 roku, a przez 20 lat był jej wiceprezesem.
Czas upływa nieubłaganie, a młodsi zastępują starszych. Ta wymiana pokoleń jest rzeczą naturalną, ale bynajmniej nie oczekiwaną z radością. O żywotności każdej organizacji świadczy jej siła przetrwania i zdolność przekazania swej działalności następnym pokoleniom. Związek Lekarzy Polskich w Chicago jest organizacją, w której wymiana pokoleń następuje nieprzerwanie i w sposób naturalny. Założona i prowadzona przez polskich lekarzy – powojennych imigrantów osiadłych w Chicago – utrzymywała nieprzerwanie przez 66 lat swoją działalność, skupiając olbrzymią falę nowoprzybyłych, już urodzonych i wykształconych w PRL-u. Obecnie, ciągły, chociaż wąski już strumień nowoprzybyłych to fala lekarzy wykształconych w wolnej Polsce.
Dr Kazimierz Szolc jako jedyny pamięta działalność Związku Lekarzy Polskich w Chicago prowadzoną przez jego założyciela doktora Rytla, a później długoletniego, zmarłego niedawno doktora Cebulskiego. Z racji swojego stażu i wieku jest żywą historią zarówno tej organizacji jak i chicagowskiego świata polonijnego ostatnich kilku dekad XX wieku.
Doktor Kazimierz Szolc urodził się 2 stycznia 1925 roku w Jezierzanach na Podolu w rodzinie ziemiańskiej. Po ukończeniu gimnazjum – naprzód w Czortkowie a potem w Warszawie – wrócił w 1939 roku na kresy do Czortkowa, gdzie zastała go wojna. Wywieziony w 1940 roku wraz z bratem na Syberię przeszedł jako młody człowiek gehennę zsyłki, gdzie dzielił tragiczny los tysięcy innych Polaków i był naocznym świadkiem niewyobrażalnej apokalipsy jaką zgotowała ówczesnemu pokoleniu „nieludzka ziemia”. Zresztą, obdarzony talentem gawędziarza, dr Szolc niejednokrotnie opowiadał zainteresowanym o swoich losach okresu wojennego i powojennego, gdzie otarł się o śmierć dziesiątki razy. Przeżył, gdyż dzięki zdolnościom i szczęściu został tłumaczem języka niemieckiego i polskiego na rosyjski. Pod koniec wojny został wcielony do polskiej armii generała Berlinga, z którą powrócił w 1945 roku do Polski.
W 1946 roku odbył przyspieszony kurs maturalny w Łodzi, a w 1948 roku rozpoczął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Łódzkiego, który ukończył w 1953 roku. Następnie odbywał staż i specjalizację chirurgiczną w Koźlu, a w 1960 roku przeniósł się do Białej w powiecie prudnickim na Śląsku, gdzie przebywał do czasu opuszczenia Polski. W 1969 roku przybył „Batorym” do Stanów Zjednoczonych, a potem do Chicago, gdzie rezydowała jego dziewczyna z Polski. Pani Danuta (z domu Pilip) stała się nie tylko jego towarzyszką życia, ale uczestniczyła w działalności zawodowej męża jako sekretarka medyczna prowadząc jego gabinety lekarskie w Chicago przez wiele lat. Poza tym była troskliwą matką dwóch córek – Sylwii i Margaret, z których starsza z powodu inwalidztwa wymagała szczególnej opieki.
Dr Szolc od początku swojej działalności zawodowej pracował w szpitalu o profilu laryngologiczno-okulistycznym w downtown Chicago, gdzie po nostryfikacji dyplomu poświęcił się specjalizacji alergologicznej uzyskując w 1979 roku dyplom specjalisty alergologa. Od 1974 roku prowadził aż do swojej emerytury w 1997 roku dwa gabinety alergiczno-laryngologiczne na południu Chicago. Uwielbiany przez swoich pacjentów pracował jeszcze przez następne 4 lata na pół etatu aż do wieku 77 lat, proszony o pomoc przez lekarza, który odziedziczył po nim praktykę.
Dr Kazimierz Szolc jest unikatem jedynym w swoim rodzaju. Dzięki swojej specjalności, polskiej narodowości, a przede wszystkim dzięki otwartemu sercu i życzliwości w ciągu ponad 20 lat otworzył drogę, pomógł i umożliwił karierę zawodową wielu nowoprzybyłym lekarzom z Polski. Byli to lekarze często jeszcze bez stałego pobytu w USA, przed nostryfikacją dyplomu lub dopiero uczący się do egzaminów nostryfikacyjnych. Pomocna dłoń dr. Szolca i jego żony, możliwość pracowania blisko swojego wyuczonego zawodu, jak również możliwość „okrzepnięcia” na amerykańskiej ziemi w oczekiwaniu na upragnioną nostryfikację dyplomu były nieocenionym wkładem do ułożenia sobie nowego życia i kariery zawodowej w USA młodych ludzi z Polski. Praca w zawsze pełnych pacjentów gabinetach doktora Szolca polegała na robieniu naskórnych testów alergicznych i podskórnych zastrzyków alergicznych czyli immunoterapii. W okresach przestojów, gdy nie było pacjentów, szef zezwalał, a nawet zachęcał do podczytywania, nauki i przygotowywania się do egzaminów. Przez gabinety doktora Szolca przewinęło się kilkunastu młodych polskich lekarzy, wielu z nich praktykujących później medycynę o różnej specjalności w Stanach Zjednoczonych.
Doktor Kazimierz Szolc został już wyróżniony w 1987 roku honorowym członkostwem Związku Lekarzy Polskich w Chicago. Jest stałym i częstym uczestnikiem zebrań Związku, słynie z poczucia humoru i wzbudzającymi salwy śmiechu krótkimi komentarzami. Brał kilka razy udział w pracach Komisji Wyborczej. Jest przykładem jak godnie i z poczuciem odpowiedzialności wobec rodziny i nowej ojczyzny można ułożyć sobie życie imigranta. W uznaniu za jego zasługi, długotrwałe przywiązanie do organizacji oraz wspaniały charakter i dobre serce Związek Lekarzy Polskich uhonorował Go szczególnym wyróżnieniem.
Dr Kazimierz Szolc jest obecnie na w pełni zasłużonej emeryturze. Pomimo trudnego życia, wielkich zagrożeń w okresie wojennym i w czasach stalinizmu w Polsce jest człowiekiem sukcesu. Ma dobrą rodzinę, wspaniałą i oddaną żonę, kochające córki, a od niedawna wnuczkę. Dzięki własnym zdolnościom i wielkiej pracy zapewnił swojej rodzinie stabilizację ekonomiczną. Mieszka w lecie w Chicago a w zimie na Florydzie, tuż nad oceanem.
Życzymy wszyscy doktorowi stu lat!
Christopher Kubik