- fot.4NewsMedia/Daniel Pogorzelski i Sławomir Budzik bronią inicjatywy nadania imienia Lecha Kaczyńskiego jednej z ulic w Chicago
Pomysłodawcy ulicy L. Kaczyńskiego bronią swojej inicjatywy
Pomysłodawcy ulicy Lecha Kaczyńskiego w Chicago są przekonani, że kontrowersje wokół ich projektu to przeniesienie na grunt polonijny wojny polsko-polskiej.
Daniel Pogorzelski i Sławomir Budzik mówili w środę Wietrznym Radiu Chicago, że rozpętana w polonijnych mediach dyskusja wokół nadania odcinkowi ulicy Belmont w Chicago imienia nieżyjącego prezydenta, skutecznie odstraszy lokalnych polityków od angażowania się w przyszłości w polonijne inicjatywy.
Reklama
- 11/10/2010 06:32 PM
Pomysłodawcy ulicy Lecha Kaczyńskiego w Chicago są przekonani, że kontrowersje wokół ich projektu to przeniesienie na grunt polonijny wojny polsko-polskiej.
Daniel Pogorzelski i Sławomir Budzik mówili w środę w Wietrznym Radiu Chicago, że rozpętana w polonijnych mediach dyskusja wokół nadania odcinkowi ulicy Belmont w Chicago imienia nieżyjącego prezydenta, skutecznie odstraszy lokalnych polityków od angażowania się w przyszłości w polonijne inicjatywy.
- Radni Thomas Allen i Ariel Reboyras forsując w Radzie Miasta ustawę o honorowej ulicy Lecha Kaczyńskiego nie chcieli się wikłać w polską politykę - mówi Daniel Pogorzelski, który wymyślił całe przesięwzięcie i pozyskał dla niego miejskich urzędników. - Radni chcieli jedynie oddać hołd człowiekowi, którego poznali jeszcze jako prezydenta Warszawy.
- Radny Ariel Reboyras (30 okręg w Chicago - przyp.red.) nie przypuszczał, że zrobi się z tego wydarzenie polityczne - dodaje Pogorzelski i opowiada: - Byłem w biurze Ariela, kiedy przyszły do niego starsze Polki i nie wiedząc, że Pogorzelski to ja, zaczęły mu tłumaczyć, za moim pośrednictwem jako tłumacza, że Pogorzelski to komunista i mason - relacjonuje młody wiceprezes Towarzystwa Historycznego Północno-Zachodnie Chicago.
Wtóruje mu Sławomir Budzik, polonijny radiowiec i organizator obchodów związanych z otwarciem ulicy Lecha Kaczyńskiego. - To moment, kiedy moglibyśmy sporo uzyskać budując przyjazne relacje z Amerykanami, tutejszymi politykami, dla których ta wojna polsko-polska w ogóle jest nieistotna, dla nich rozróżnienie pomiędzy PO i PiS to rozmowa o krasnoludkach. Tymczasem, jeśli pewne polonijne ośrodki będą torpedować takie inicjatywy, to nadal będziemy tkwić w miejscu.
Reklama
Reklama