
Jak podało we wtorek NBC, motornicza pociągu zgłosiła związkowi zawodowemu motorniczych Amalgamated Transit Union, że zasnęła, przemęczona wielogodzinną pracą z krótką przerwą. Prezes związku, Robert Kelly, powiedział, że motornicza pracuje w CTA od roku, a w dniu wypadku miała około 17 godzin przerwy przed podjęciem pracy o godz. 20:40 w niedzielę, około 6 godzin przed wypadkiem.
Jedną z kwestii do wyjaśnienia jest działanie systemu przejmującego kontrolę nad pociągiem w przypadku, kiedy osoba prowadząca nie stosuje się do sygnałów. Rzecznik NTSB stwierdził, że system automatycznego hamowania został uruchomiony, ale nie powstrzymał pierwszego wagonu przed wyskoczeniem z szyn. W dodatku betonowy słupek, którego zadaniem w sytuacji wykolejenia jest wyhamowanie pociągu, nie tylko nie spełnił tego zadania, ale spowodował skierowanie lokomotywy w górę, na ruchome schody.
W wypadku 32 osoby odniosły lekkie obrażenia.
Usunięcie zniszczonych wagonów i przywrócenie ruchu pociągów może zająć około tygodnia. W tym czasie między stacjami Rosemont i O'Hare będzie działać już uruchomione wahadłowe połączenie autobusowe.
(kc)








