Przedświąteczny stres – na pewno nieunikniony?
Czas przed Bożym Narodzeniem to najbardziej stresujący a jednocześnie najpiękniejszy okres w roku. Jak nie pogubić się w przygotowaniach do Świąt i sprawić, żeby ten okres nie zamienił się tylko w bieganie po sklepach i po kuchni? Wszystkie te nerwy biorą się z presji, że Święta mają być idealne. Ale żeby były właśnie takie nie musimy zaciągać dodatkowych kredytów na prezenty ani wszystkiego przygotowywać własnoręcznie, że nie wspomnę o sprzątaniu wszystkich kątów w domu...
- 12/18/2010 06:00 PM
18 grudnia 2010
Czas przed Bożym Narodzeniem to najbardziej stresujący a jednocześnie najpiękniejszy okres w roku. Jak nie pogubić się w przygotowaniach do Świąt i sprawić, żeby ten okres nie zamienił się tylko w bieganie po sklepach i po kuchni? Wszystkie te nerwy biorą się z presji, że Święta mają być idealne.
Ale żeby były właśnie takie, nie musimy zaciągać dodatkowych kredytów na prezenty ani wszystkiego przygotowywać własnoręcznie, że nie wspomnę o sprzątaniu wszystkich kątów w domu. Często mamy tak wygórowane oczekiwania związane ze Świętami, że nie sprostałby temu nawet Święty Mikołaj, ani żaden inny święty. Dziś organizuje się nawet warsztaty psychologiczne, poświęcone temu, by w przygotowaniach świątecznych zmniejszyć stres i po prostu nie zwariować.
Zgoda, okres przedświąteczny jest wariactwem; któremu często i ja się poddaję, ale to wszystko dlatego, że mamy za mało czasu. Ale przecież nic się nie stanie, jeśli zasiądziemy do kolacji wigilijnej zamiast o 5-tej to 6-tej.
Nie zwariować kolejny raz i zwyczajnie przyjemnie przeżyć Święta - to wielka sztuka, której jednak można się nauczyć. Często wystarczy zprzygotować listę rzeczy do kupienia, zrobienia, etc. i trzymać się jej. Zakupy prezentowe należy załatwić jak najwcześniej i nie przejmować się, że komuś nie spodoba się podarunek pod choinką. W końcu to, że kogoś obdarowujemy to dowód pamięci i sympatii, a nie test upodobań.
Zawsze sobie obiecuję, żeby przed wigilią porządnie się wyspać i nie zrywać się świcie, żeby zdążyć ze wszystkim. Szkoła walki z przedświątecznym stresem podpowiada, żeby wygospodarować dla siebie trochę czasu na przygotowanie do uroczystej kolacji, a nie w ostatnich minutach przebierać się w panice i nakładać makijaż, bo tam już kipi grzybowa... Nic się nie stanie, jeśli na stole będzie o jedną potrawę mniej, ale za to my na pewno będziemy w lepszym nastroju. Jedzenia i tak zawsze zostaje bardzo dużo a wrażenie, że dobrze wyglądamy zapewni nam doskonałe samopoczucie.
Nie pamiętam kto mi to powiedział, ale podobno na kolacji wigilijnej dobrze jest mieć na sobie coś nowego; trzymam się tego do dziś, choćby to były jedynie kolczyki. Sprawdzone – bardzo poprawia nastrój. Moja mama zawsze nie pozwalała mi kłócić się z siostrą przez cały wigilijny dzień. To było wyzwanie, ale i teraz staram się tę regułę stosować w stosunku do moich najbliższych. W końcu, jaka wigilia, taki cały rok.
Został nam do Świąt jeszcze tydzień. To dobry test na umiejętność bezstresowego do nich podejścia. Za mało wprawdzie czasu, żeby rozwiązać wszystkie problemy rodzinne, ale wystarczająco dużo, by nastawić się na ich sympatyczne przeżycie, nawet kosztem postnych, wigilijnych gołąbków...
Karolina
Reklama








