Ofiary podczas niedzielnego wyścigu NASCAR
Podczas niedzielnych wyścigów NASCAR w Pensylwanii doszło do tragedii. W wyniku uderzenia pioruna 41-letni mężczyzna zmarł na miejscu, a drugi znajduje się w stanie krytycznym i walczy o życie. Mimo ostrzeżeń przed gwałtownymi burzami organizatorzy nie zdecydowali się na wstrzymanie wyścigu i czekali...
- 08/06/2012 04:00 PM
Podczas niedzielnych wyścigów NASCAR w Pensylwanii doszło do tragedii. W wyniku uderzenia pioruna 41-letni mężczyzna zmarł na miejscu, a drugi znajduje się w stanie krytycznym i walczy o życie.
NASCAR to największa organizacja wyścigowa w USA. Podczas niedzielnych wyścigów w ramach NASCAR Sprint Cup na torze Pocono Raceway w hrabstwie Monroe, w Pensylwanii doszło do tragedii.
Mimo ostrzeżeń przed gwałtownymi burzami organizatorzy nie zdecydowali się na wstrzymanie wyścigu i czekali 40 minut zanim podjęli decyzję o zakończeniu imprezy, po 98 ze 160 przewidzianych okrążeń. Na telebimach i na Twitterze pojawiły się jedynie ostrzeżenia dla widzów. Na trybunach znajdowało się ok. 85 tys. fanów.
Bob Pleban, rzecznik wyścigu poinformował, że w wyniku gwałtownej burzy do szpitala trafiło 10 widzów.
Bob Allen, koroner z hrabstwa Monroe poinformował, że ofiarą niedzielnej tragedii jest mężczyzna z Pensylwanii, którego trafił piorun. Tuż obok niego znajdowało się dwóch innych widzów, ale oni burzę przeżyli.
41-letni mężczyzna zmarł wskutek zatrzymania akcji serca, a podjęta akcja reanimacyjna nie przyniosła efektów. Jak na razie tożsamość zmarłego nie zostanie ujawniona, ponieważ wdowa chce osobiście przekazać wiadomość dzieciom i rodzicom.
Jak dotąd nie wiadomo również, czy wszyscy ranni, którzy trafili do szpitala zostali uderzeni przez ten sam piorun.
Pleban przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar.
NASCAR opublikował oświadczenie, w którym ubolewa nad tragedią: „Łączymy się w myślach z ofiarami”.
AS
Reklama








