Hillary Clinton wzięła odpowiedzialność za śmierć Amerykanów w Libii
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton powiedziała, że to na jej barkach, a nie Białego Domu, spoczywa odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa w zagranicznych jednostkach...
Reklama
- 10/16/2012 01:05 PM
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton powiedziała, że to na jej barkach, a nie Białego Domu, spoczywa odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa w zagranicznych jednostkach dyplomatycznych. W Bengazi, w Libii, podczas ataku w ubiegłym miesiącu zginął ambasador Christopher Stevens i trzech innych pracowników konsulatu. Od tego czasu Republikanie nie zostawiali suchej nitki na prezydencie za jego podejście do tragedii.
– Biorę za to odpowiedzialność – mówiła Clinton podczas wywiadu w swoim biurze. – Mam pod sobą ponad 60 tysięcy osób zatrudnionych w 275 placówkach na całym świecie. Jesteśmy wielką rodziną i bardzo to przeżyłam.
W poniedziałek w Limie, w Peru, Clinton mówiła także, że kwestia bezpieczeństwa dyplomatycznych misji za granicą leży w jej gestii, a nie w rękach Białego Domu.
Komentarze Clinton pojawiły się m.in. po zarzutach republikańskiego kandydata na prezydenta Mitta Romneya, który winił administrację Obamy za brak zapewnienia bezpieczeństwa przed atakiem ekstremistów i zdawkowe wyjaśnienia po tragedii.
Zobacz: Burza wokół dziennika zmarłego ambasadora
Libia była też jedną z kluczowych kwestii spornych podczas debaty kandydatów na wiceprezydenta Demokraty Joe Bidena i Republikanina Paula Ryana. Clinton zapewniała, że ani Barack Obama ani Biden nie byli zaangażowani w decyzje dotyczące kwestii bezpieczeństwa w Bengazi.
Były urzędnik państwowy zeznał w ubiegłym tygodniu w Kongresie, że Krajowy Departament Bezpieczeństwa wycofał dodatkowe służby bezpieczeństwa kilka miesięcy przed atakiem pomimo próśb o zwiększenie personelu. Nie wiadomo skąd te rozbieżności, ale Hillary Clinton zaręcza, że trwa ich wyjaśnianie mające na celu uniknięcie podobnych błędów w przyszłości.
Pomimo tragedii sekretarz stanu uważa, że Barack Obama słusznie popiera „arabską wiosnę”. – Demokracja jest trudna. To nigdy niekończąca się podróż – przekonywała.
Ciesząca się obecnie 70-procentowym poparciem Hillary Clinton zapowiedziała już, że opuści swoje stanowisko wraz z końcem pierwszej kadencji Obamy.
as
Czytaj też: Libia pogrzebie wyborcze szanse Romneya?
Reklama
Reklama