54-letni amerykański bokser Mike Tyson zremisował z trzy lata młodszym rodakiem Royem Jonesem Juniorem w pokazowym pojedynku w Los Angeles. Byli mistrzowie świata walczyli przez osiem dwuminutowych rund, a dochód przeznaczono na cele charytatywne.
"To jeszcze lepsze niż walka o mistrzostwo. Możemy zrobić coś dobrego dla świata. Trzeba to powtórzyć" - powiedział po walce Tyson, który wrócił na ring po 15-letniej przerwie.
Relacjonująca pojedynek agencja AP oceniła, że najmłodszy w historii mistrz świata wagi ciężkiej - Tyson miał 20 lat, gdy w 1986 roku wygrywał z Trevorem Berbickiem - nawiązywał momentami do niezwykłych występów z przeszłości.
"Robił wszystko, żeby pokazać formę, która uczyniła z niego legendę w oczach całego pokolenia kibiców boksu" - napisano.
Klasę rywala docenił również Jones Jr, który w 2018 zakończył karierę, wcześniej zostając mistrzem świata wagi średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej.
"Ciosy na ciało zdecydowanie zebrały swoje żniwo. Przyjmować ciosy Mike'a - to coś niezwykłego. Jestem zadowolony z remisu. Może uda nam się to powtórzyć" - powiedział.
"Wyprowadziłem dobre ciosy, a ty wszystkie przyjąłeś. Szanuję to" - zwrócił się z kolei do rywala Tyson.
Jones wystąpił w spodenkach i rękawicach upamiętniających tragicznie zmarłego w wypadku śmigłowca Kobe Bryanta. Tyson boksował w typowych dla siebie czarnych spodenkach.
Gala w Los Angeles, na którą składały się także inne walki oraz występy artystyczne, odbyła się bez udziału kibiców z powodu pandemii koronawirusa.
(PAP)
Reklama
Reklama