Świątek i Keys stworzyły świetne widowisko trwające dwie godziny i 35 minut. Polka tego dnia spędziła na korcie więcej czasu niż w dwóch poprzednich meczach łącznie.
Do półfinału 23-latka z Raszyna dotarła w świetnym stylu, pewnie eliminując znacznie niżej notowane rywalki. Większych problemów nie miała też w ćwierćfinale z ósmą w rankingu Emmą Navarro.
Rozstawiona z numerem 19. Keys natomiast miała za sobą zacięte trzysetowe boje w 1/8 finału z Kazaszką Jeleną Rybakiną (6.) i w ćwierćfinale z Ukrainką Eliną Switoliną (28.).
Półfinał obie zaczęły nieco nerwowo i miały problem z serwisem, co skutkowało serią wzajemnych przełamań. Pierwsza podanie poprawiła Świątek. Od stanu 2:2 wygrała trzy gemy z rzędu. Keys co prawda doprowadziła do remisu 5:5, ale dwa kolejne gemy wygrała Polka i znalazła się w połowie drogi do finału.
Drugi set upłynął pod znakiem dominacji Keys. Amerykanka popełniła w nim tylko sześć niewymuszonych błędów, a Świątek miała problem z wygrywaniem choćby pojedynczych piłek. W efekcie po kilkunastu minutach Keys prowadziła 5:0.
Świątek ostatecznie uniknęła pierwszego od czerwca 2021 roku przegranego seta 0:6. Zdobyła jednego gema, ale na więcej rywalka jej nie pozwoliła.
Set trzeci miał jeszcze inny przebieg. W nim obie tenisistki długo wygrywały gemy przy swoim serwisie, choć obie miały okazje na przełamanie. Pierwszej udało się je uzyskać Świątek, która objęła prowadzenie 6:5.
Polka przyzwyczaiła do tego, że zwykle będąc w takim położeniu zamyka spotkanie. Wydawało się, że tak samo będzie i tym razem, bo nawet miała piłkę meczową. Keys wyszła jednak z opresji i doprowadziła do tie-breaka, który w przypadku decydującego seta trwa do dziesięciu punktów.
W nim od początku nieznaczną przewagę miała Świątek, która jednak nie potrafiła odskoczyć rywalce na więcej niż dwa punkty. 29-letnia Keys na wyżyny umiejętności wspięła się, gdy przegrywała 5:7. Od tego momentu oddała Polce jeszcze tylko punkt, a sama zdobyła pięć. Wykorzystała pierwszą piłkę meczową i pierwszy raz w karierze awansowała do finału w Melbourne. Wcześniej odpadała w półfinale w 2015 i 2022 roku.
To było szóste spotkanie tych zawodniczek i druga wygrana Keys.
Świątek po raz drugi w karierze dotarła do półfinału AO; poprzednio w 2022 roku.
W poniedziałkowym notowaniu rankingu Świątek utrzyma drugie miejsce, a Keys znajdzie się co najmniej na ósmej pozycji.
26-latka z Mińska ma na koncie trzy wielkoszlemowe triumfy. Zwyciężyła również w ubiegłorocznym US Open.Prowadząca w rankingu WTA Aryna Sabalenka, najlepsza w Melbourne w dwóch poprzednich edycjach, pokonała w pierwszym półfinale Hiszpankę Paulę Badosę 6:4, 6:2.
Białorusinka lekkie problemy miała tylko na początku spotkania. Często się myliła, nawet w dogodnych sytuacjach, i przegrywała 0:2. Badosa miała też piłki na 3:0, prowadząc 40:0, ale zmarnowała szanse.
"Nie wiem, jak udało mi się wygrać tego trzeciego gema. To był przełomowy moment" - oceniła Sabalenka.
Kilkanaście minut później to Białorusinka prowadziła 4:2 i już do końca meczu kontrolowała wydarzenia na korcie. To było ich ósme spotkanie i szósta wygrana Sabalenki.
"Przyjaźnimy się i mam nadzieję, że dalej tak będzie. Zabiorę Paulę na zakupy i zapłacę za to, co wybierze" - żartowała Sabalenka.
W sobotę Białorusinka stanie przed szansą wygrania Australian Open po raz trzeci z rzędu. Ostatnią tenisistką, która w Melbourne tego dokonała była Szwajcarka Martina Hingis (1997-1999).
"Mam gęsią skórkę na myśl o tym. Zapisać się w historii to przywilej. Kiedyś marzyłam, żeby choć raz wygrać Wielkiego Szlema" - przyznała Sabalenka.
26-latka z Mińska ma na koncie trzy wielkoszlemowe triumfy. Zwyciężyła również w ubiegłorocznym US Open.
Badosa była rozstawiona z numerem 11. Hiszpanka niespodziankę sprawiła w ćwierćfinale, gdy wyeliminowała Amerykankę Coco Gauff (3.).
W kwietniu 2022 roku Badosa była wiceliderką listy WTA. Problemy zdrowotne spowodowały jednak, że w kolejnym roku wypadła z Top 50. W poniedziałkowym notowaniu wróci do najlepszej dziesiątki.