Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 9 czerwca 2025 06:46
Reklama KD Market

25 lat dla Krzysztofa Lebiedzińskiego z przedmieść Chicago za zabójstwo ciotki w Polsce przed laty

Krzysztof Lebiedziński z zachodnich przedmieść Chicago, wydany Polsce na drodze ekstradycji w 2023 r., został tam skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo swojej krewnej w 2000 roku, gdy był nastolatkiem, w Surażu w woj. podlaskim. Parę lat po zdarzeniu zamieszkał w Stanach Zjednoczonych. Wyrok jest prawomocny.
Reklama
25 lat dla Krzysztofa Lebiedzińskiego z przedmieść Chicago za zabójstwo ciotki w Polsce przed laty
Krzysztof Lebiedziński

Autor: arch. policji/mugshots.com

Sąd Apelacyjny w Białymstoku we wtorek, 4 lutego utrzymał w mocy wyrok 25 lat więzienia dla 40-letniego dziś Krzysztofa L., skazanego za zabójstwo na tle seksualnym i ze szczególnym okrucieństwem swojej stryjenki, Barbary Lebiedzińskiej w lipcu 2000 r. w Surażu w woj. podlaskim.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Sędzia Sądu Apelacyjnego Grzegorz Skrodzki stwierdził, że materiał dowodowy w sprawie był optymalnie kompletny, a przeprowadzenie dodatkowych opinii nie wprowadziłoby do sprawy żadnych nowych okoliczności.

– Wciąż do mnie nie dociera, że spełnił się cel mojego życia, którym było znalezienie mordercy mojej mamusi. Nikt nie zasługuje na taką śmierć – powiedziała córka ofiary, mieszkająca w Nowym Jorku Agnieszka Lavelle w rozmowie z „Dziennikiem Związkowym”.

Proces odwoławczy zakończył się 27 stycznia w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku. Według Lavelle, był to dzień 76. urodzin jej matki Barbary. Tego dnia córka ofiary odczytała w sądzie swoją mowę końcową. Apelowała w niej o utrzymanie kary wymierzonej przez sąd pierwszej instancji, choć przyznała, że nie jest ona „adekwatna”.

„Mimo bycia maksymalną karą, jaką sprawca tej okrutnej zbrodni ze szczególnym okrucieństwem może otrzymać, to jednak kara ta nie jest adekwatna do bestialskiego postępowania mordercy. Kara nieadekwatna do cierpień, jakie moja mamusia musiała znosić w ostatnich chwilach swojego życia” – mówiła Lavelle w swojej mowie końcowej.

Według relacji Lavelle, która brała udział we wszystkich procesach, Lebiedziński nie wykazał żadnych emocji podczas odczytywania wyroku.

„Trudno mi go nawet nazwać człowiekiem” – powiedziała Lavelle.

Sąd apelacyjny zasądził również zadośćuczynienie w wysokości po 100 tys. zł na rzecz trojga bliskich zmarłej ofiary. Sąd niższej instancji zasądził jedynie symboliczne zadośćuczynienie w wysokości 1 zł.

Obrońcy skazanego zapowiadali złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Chcą uniewinnienia, uchylenia wyroku lub łagodniejszej kary.

Krzysztof L. nigdy nie przyznał się do winy. Nie zeznawał podczas procesów, przed sądem powiedział tylko kilka słów podczas mów końcowych. Prosił sąd drugiej instancji o uniewinnienie, ponieważ „nie jest zwyrodnialcem” i „nie jest mordercą”.

Podczas procesu apelacyjnego sąd przesłuchiwał siostrę oskarżonego. Była jedyną krewną, która zdecydowała się na zeznania, choć pozostała część rodziny była zaangażowana w obronę. Za powód samotnego wyjazdu brata do Stanów Zjednoczonych w młodym wieku siostra miała podać molestowanie seksualne brata przez księdza.

Odkąd w marcu 2024 r. sąd okręgowy uznał Krzysztofa L. za winnego i skazał go na karę 25 lat więzienia, obrońcy zapowiadali apelację.

W nocy z 15 na 16 lipca 2000 r. Barbara Lebiedzińska została zaatakowana w swoim domu w podlaskim Surażu. Autopsja wykazała, że zmarła w wyniku uduszenia, ale przed śmiercią została brutalnie pobita. 15-letni wówczas Krzysztof L. był bratankiem męża ofiary.

Kobieta doznała rozlicznych urazów, miała obrzęki i deformacje twarzy, złamaną kość nosową, siniaki, krwiaki, rozliczne rany i otarcia. Złamane żebra raniły płuca, kobieta doznała również pęknięcia śledziony – śledczy uważają, że morderca skakał po jej klatce piersiowej. Sprawca usiłował również zatrzeć ślady morderstwa, wywołując pożar w domu ofiary.

Lebiedziński był w kręgu zainteresowania śledczych już w 2002 roku. Jednak wtedy dowodów z miejsca morderstwa nie połączono z nastolatkiem. Śledztwo w sprawie zamordowania Lebiedzińskiej zostało umorzone przez prokuraturę w Białymstoku z powodu niewykrycia sprawcy dwa lata po jej tragicznej śmierci.

Nie jest jasne, w jakich dokładnie okolicznościach 17-letni Krzysztof L. zamieszkał w Stanach Zjednoczonych. Bliscy Krzysztofa L. w oświadczeniu przesłanym wcześniej „Dziennikowi Związkowemu” pisali, że Krzysztof wyjechał z Suraża w wyniku „problemów” niepowiązanych z zabójstwem Barbary. We wniosku ekstradycyjnym widnieje jednak informacja, że Krzysztof L. wyjechał zaledwie dwa tygodnie po tym, jak śledczy pobrali od niego odciski palców.

Krzysztof Lebiedziński założył w Stanach Zjednoczonych rodzinę i prowadził firmę budowlaną. W grudniu 2020 r. został zatrzymany przez amerykańskie służby na wniosek polskiej strony o ekstradycję. Rodzina mieszkała w Medinah w powiecie DuPage. W aktach policyjnych znajduje się informacja o tym, że w 2013 roku był aresztowany za przemoc domową.

W 2017 roku, dzięki staraniom rodziny zamordowanej, śledztwo przekierowano z prokuratury rejonowej do krajowej, a sprawa przekazana została specjalistom z krakowskiego „Archiwum X”, czyli Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Analiza starych dowodów, w tym męskich slipów pozostawionych na miejscu zbrodni „dały podstawy do przedstawienia Krzysztofowi L. zarzutu zabójstwa Barbary L. (stryjenki) ze szczególnym okrucieństwem” – pisał w wiadomości do „Dziennika Związkowego” w 2021 r. dział prasowy krakowskiego wydziału prokuratury.

Ustalenia śledczych pozwoliły na wszczęcie procedury ekstradycyjnej oskarżonego ze Stanów Zjednoczonych do Polski. Wśród najważniejszych dowodów, oprócz zaawansowanych analiz DNA, były przesłuchania świadków i rodziny oskarżonego przeprowadzone z użyciem poligrafu, a także zeznania świadka, który miał osobiście słyszeć, jak Krzysztof mówił, że „uderzył ciotkę lub babkę”.

Lebiedziński został wydany przez USA stronie polskiej w czerwcu 2023 r. po trwającym parę lat procesie ekstradycyjnym, intensywnie zwalczanym przez prawników mężczyzny.

– Po prawie 25 latach mamy prawomocny wyrok! Czuję pewną ulgę, ale to nie jest zadowolenie czy radość. Ta sprawa mocno odbiła się na naszej rodzinie. Jeszcze to do mnie nie dociera, że to wreszcie koniec” – podsumowała córka ofiary, Agnieszka Lavelle.

Joanna Marszałek
j.marszalek@zwiazkowy.com

Reklama

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama