Choć wykonanie może wydawać się skomplikowane, w gruncie rzeczy to bardzo prosta sprawa. Trzeba tylko trzymać się kilku zasad i… uzbroić w cierpliwość. Bo kluczem do sukcesu są lody zmrożone na kość – tylko wtedy wytrzymają krótkie, ale intensywne spotkanie z gorącym olejem. Bez porządnego mrożenia nie ma efektu „wow”, więc lepiej nie próbować skracać drogi.
To świetny deser na specjalne okazje, ale też doskonały pomysł na domowe wyzwanie, które daje ogromną satysfakcję. Efekt końcowy? Chrupiąca, złocista panierka, a w środku zimna, aksamitna słodycz. Taki kontrast smaków i temperatur po prostu nie może się nie udać. A reakcje przy stole są warte każdej godziny czekania.
Składniki:
2 szklanki lodów (np. waniliowe lub śmietankowe)
2 jajka
1 szklanka pokruszonych płatków śniadaniowych o smaku cynamonowym
4 szklanki oleju roślinnego do głębokiego smażenia
Opcjonalnie:
sos czekoladowy, karmelowy lub owocowy do podania
Czas przygotowania: 1 godzina
Czas mrożenia: 2 godz. + 1 godz. (ale lepiej licz ok. 4 godz. łącznie)
Porcje: 4 osoby
Z lodów uformuj cztery zwarte kule (po ½ szklanki lodów każda) i włóż je do zamrażarki na co najmniej 2 godziny (a czym dłużej tym lepiej – powinny być mocno zmrożone.
Płatki cynamonowe pokrusz na drobne okruchy, najlepiej w malakserze lub w woreczku przy pomocy wałka. Jajka roztrzep w miseczce.
Zamrożone kulki lodów obtaczaj najpierw w jajku, a następnie w pokruszonych płatkach. Dla lepszej ochrony lodów i lepszej chrupkości warto powtórzyć tę czynność – ponownie obtoczyć je w jajku i płatkach.
Tak przygotowane kulki ponownie włóż do zamrażarki na minimum 1 godzinę, najlepiej dłużej.
W dużym garnku rozgrzej olej do temperatury około 355 st. F.
Gotowe kulki smaż pojedynczo, przez około 15-20 sekund, tylko do momentu, gdy panierka się zarumieni. Po usmażeniu odsącz je na ręczniku papierowym i podawaj od razu.
Kasia Marks

Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks