Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama KD Market

Meksyk chce pomóc

O Polonii i Ameryce




Żaden z krajów, z których rekrutuje się 11 milionów nielegalnych imigrantów osiadłych w Stanach Zjednoczonych, nie jest tak zainteresowany reformą imigracyjną jak Meksyk, bowiem Meksykanie stanowią większość nielegalnej społeczności. Licząca 2 tys. mil granica dzieląca oba kraje jest jedną z najtrudniejszych na świecie i rzuca obu nacjom ciągłe wyzwania. Niedawna wizyta w Waszyngtonie meksykańskiego prezydenta-elekta Enrique Pena Nieto i spotkanie z prezydentem Barackiem Obamą przypomniało wielu Amerykanom różnice, ale także wspólnotę interesów, w polityce obu krajów.


 


Waszyngton stawia na uszczelnienie południowej granicy, by zatamować napływ nielegalnych imigrantów, szmugiel narkotyków oraz rozszerzanie wojny meksykańskich gangów na tereny przygraniczne USA. Meksykanie, od których sąsiedzi z północy odgradzają się murem i elektronicznym płotem, mają coraz mniej szans na przedostanie się przez zieloną granicę i znalezienie pracy w Stanach. Dla władz meksykańskich nielegalna imigracja ich obywateli na północ jest z ekonomicznego punktu widzenia wręcz pożądana, gdyż zdejmuje im z barków odpowiedzialność za rozwój gospodarczy kraju i tworzenie miejsc pracy. Tę odpowiedzialność rząd Meksyku ceduje na indywidualnych obywateli, którzy, pracując na czarno w USA, ślą pieniądze swym rodzinom i jednocześnie podpierają budżet państwa. Jest to w skali rocznej ogromna suma sięgająca 20 mld dolarów. Stanowi drugą pozycję w dochodach Meksyku po zyskach z przemysłu naftowego i przewyższa nawet dochody z turystyki.


 


Stało się tradycją, że nowowybrany prezydent Meksyku udaje się na początku swej kadencji z wizytą do Stanów Zjednoczonych, by podkreślić bliskie stosunki między obu krajami. Tak było i tym razem. Prezydent Pena Nieto odwiedził Stany Zjednoczone jeszcze przed swym zaprzysiężeniem, by powiedzieć w Białym Domu prezydentowi Obamie, że Meksyk chce partycypować w reformie amerykańskiej polityki imigracyjnej i przyczynić się do jej zmiany. Nie podał jednak konkretów. Z kolei prezydent Obama nie odniósł się bezpośrednio do kwestii emigracyjnych, stwierdzając jedynie, że rozmawiał prezydentem Pena Nieto o sprawach ważnych dla Stanów Zjednoczonych i dla Meksyku.


 


Tymczasem amerykańscy demokraci mają nadzieję, że zainteresowanie republikanów debatą na temat reformy imigracyjnej wzrośnie po tym jak w niedawnych wyborach prezydenckich 71% wyborców pochodzenia latynoskiego głosowało na Obamę, a na Romneya tylko 29%. Prezydent Obama zapowiedział, że w drugiej kadencji reforma imigracyjna stanie się jego priorytetem. Republikanie, świadomi zmian demograficznych w elektoracie, są skłonni rozmawiać nawet na temat sprawy stanowiącej dotychczas największą przeszkodę w dążeniu do reformy- ścieżki do legalizacji.


 


Pena Nieto obiecał też, że zaangażuje się w walkę z przestępczością, stanowiącą problem w różnych regionach Meksyku. Zależy mu, aby jego kraj nie kojarzył się z wojną gangów narkotykowych i problemami na granicy. Prezydent Pena Nieto stwierdził, że pragnie, aby granica między obu krajami była bezpieczna, nowoczesna i aby je łączyła, na co prezydent Obama odparł, że oczekuje dalszej współpracy z władzami meksykańskimi w sprawach dotyczących zarówno kwestii granicznych, jak i regionalnych oraz globalnych, w których Meksyk stał się dla USA ważnym partnerem.


 


To czy Meksyk, zgodnie z wyrażonymi przez swego nowego prezydenta intencjami, będzie istotnie angażował się w amerykańską reformę imigracyjną i jak podejdą do tego prezydent i Kongres, może okazać się wkrótce po tym, jak po zaprzysiężyniu na nową kadencję w Waszyngtonie rozgorzeje na dobre debata emigracyjna.


 


Wojciech Minicz

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama