
Prokuratura federalna ustaliła, że John Bills, były przedstawiciel miejskiego Departamentu Transportu, do 2011 r. odpowiedzialny za realizację systemu instalacji kamer wykrywających pojazdy przejeżdżające na czerwonym świetle, odbył szereg potajemnych spotkań z wysłannikami Redflex Traffic Systems.
Kompania ta ostatecznie otrzymała zamówienie miejskie na realizację największego tego typu programu w kraju. W zamian za swe usługi Bills otrzymał setki tysięcy dolarów w gotówce, za które kupił domek letniskowy, łódź, mercedesa, mieszkanie w pobliżu głównej siedziby kompanii w Arizonie, a także skorzystał w wielu wakacyjnych ofert.
Oskarżenie Billsa stawia go w centrum skandalu korupcyjnego , który może okazać się największym w historii Chicago. Dziennik "Chicago Tribune" po raz pierwszy informował o kontrowersyjnych kontaktach między Billsem a Reflex Traffic Systems jesienią 2012 roku. Już wstępne ustalenia śledczych podważyły podstawy biznesowe firmy oraz jej australijskiej firmy-matki Redflex Holdings Ltd.
Nishay Sanan, prawnik oskarżonego zapewniał reporterów, że jego klient jest niewinny. − John nie będzie z nikim współpracował, bo nie zrobił nic złego. Nigdy od nikogo nie wziął łapówki − mówił Sanan.
Oskarżenie o korupcję jest zagrożone karą do 10 lat więzienia i grzywną do 250 tys. dolarów. (ak)








