Lista grozy
P2 powstała w 1877 roku jako jedna z wielu lóż masońskich działających we Włoszech w strukturach Wielkiego Wschodu Włoch. Odwoływała się wówczas do typowych dla masonerii haseł o braterstwie, rozwoju osobistym i świeckiej etyce. Przez dekady pozostawała środowiskiem zamkniętym, skupiającym przedstawicieli elit intelektualnych i wojskowych. Jednak po II wojnie światowej, w zmieniającym się układzie sił politycznych, P2 stopniowo zaczęła przesuwa
się w stronę działalności półjawnej, coraz mniej ideowej, a coraz bardziej pragmatycznej – opartej na wpływach, kontaktach i wzajemnych przysługach.
Prawdziwy przełom nastąpił w 1970 roku, kiedy kontrolę nad lożą przejął Licio Gelli – postać tyleż kontrowersyjna, co fascynująca. Był faszystą z przeszłością sięgającą czasów Mussoliniego, tajnym agentem działającym na kilku frontach, człowiekiem biznesu i obieżyświatem. Miał kontakty z reżimami Franco i Pinocheta, z argentyńską juntą, a także – co potwierdzają późniejsze śledztwa – z CIA. Oficjalnie przedstawiał się jako reprezentant włoskiego przemysłu tekstylnego. W rzeczywistości budował lożę nie jako duchowe bractwo, lecz jako sieć powiązań, która z czasem zamieniła się w państwo w państwie.
W rękach Gellego P2 przeszła radykalną metamorfozę. Stała się narzędziem systemowego przejęcia państwa – bez czołgów i puczu, za to z chirurgiczną precyzją infiltracji. Cel był jasny: zmiana ustroju Włoch poprzez przejęcie kluczowych instytucji – wojska, sądownictwa, mediów, służb specjalnych i bankowości. Nie chodziło o reformę systemu. Chodziło o stworzenie nowego, cichego reżimu.
Kulminacja przyszła w 1981 roku, gdy śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie upadku Banco Ambrosiano – powiązanego z Watykanem i podejrzewanego o pranie brudnych pieniędzy – weszli do willi Gellego w Arezzo. W sejfach i szufladach znaleźli coś, co wstrząsnęło filarami włoskiego państwa: tajną listę członków loży.
Nie było tam przypadkowych nazwisk. Widnieli na niej generałowie, szefowie służb, sędziowie, dziennikarze, bankierzy, dyrektorzy mediów, funkcjonariusze NATO i członkowie mafii. Byli tam również przyszły premier Silvio Berlusconi i Giulio Andreotti – polityk, którego cień padł na całe dzieje powojennych Włoch.
To już nie była loża, lecz równoległe państwo, które nie potrzebowało konstytucji, by rządzić. Państwo cieni, stojące za plecami legalnej władzy i gotowe ją zastąpić.
Strategia napięcia
Gelli nie działał sam. P2 była ogniwem szerszego planu. W tle czaiły się służby wywiadowcze, zarówno włoskie (SISMI), jak i amerykańskie (CIA). Wspólnym celem było powstrzymanie komunistów przed dojściem do władzy – niezależnie od ceny. W latach 70. we Włoszech realizowano tzw. strategię napięcia (strategia della tensione): serię zamachów, które miały destabilizować państwo i siać strach w społeczeństwie.
Zamach na Piazza Fontana w Mediolanie w 1969 roku. Eksplozja w Brescii w 1974. Bomba w pociągu Italicus Express. Atak na dworzec w Bolonii w 1980. Seria zamachów, w których ginęli cywile i które wywoływały panikę. Oficjalnie przypisywano je ekstremistom – anarchistom lub lewicy.
Po latach wyszło na jaw, że za wieloma z nich stali ludzie powiązani z P2, neofaszystowskimi bojówkami i Gladio – tajną armią NATO, której istnieniu przez dekady zaprzeczano. Gladio, nieformalnie pod kuratelą CIA, miała działać w razie sowieckiej inwazji, ale w praktyce była wykorzystywana do walki z wewnętrznym „zagrożeniem komunistycznym”. To nie teoria spiskowa. To fakt historyczny, potwierdzony przez Senat Włoch w 1990 roku.

Bankier Boga
Jedną z najciemniejszych kart tej historii jest upadek Banco Ambrosiano i tajemnicza śmierć jego prezesa, Roberta Calviego.
Calvi był znany jako „bankier Boga”. Zarządzał bankiem powiązanym z Watykanem, który służył nie tylko do transakcji finansowych, ale i do prania pieniędzy mafii, finansowania prawicowych reżimów oraz operacji CIA. Kiedy w 1982 roku Banco Ambrosiano upadł, zniknęło ponad miliard dolarów.
Kilka dni później Calvi został znaleziony powieszony pod mostem Blackfriars w Londynie. Kieszenie miał wypchane cegłami, a na szyi pas z jeszcze jedną.
Początkowo mówiono o samobójstwie. Ale wszystko w tej śmierci było symbolem – nawet miejsce. Blackfriars to „czarni bracia”. Taki był przydomek członków loży. To był sygnał. Uciszenie. Kara za zdradę lub za zbytnią gadatliwość. Ślad prowadził do mafii – konkretnie do klanu Banda della Magliana i sycylijskiej Cosa Nostry, których bossowie byli powiązani z P2.
Wstrząsający plan
Jednym z najbardziej przerażających elementów działalności P2 był plan zamachu stanu, nazwany Piano di Rinascita Democratica – Plan Odrodzenia Demokratycznego. Brzmiał jak program reform. Ale jego treść była wstrząsająca.
Dokument przewidywał likwidację niezależności sądów, ograniczenie wolności prasy, podporządkowanie związków zawodowych, centralizację władzy. To był plan na stworzenie autorytarnego państwa, zarządzanego przez „technokratyczną elitę”. Czyli przez P2. I choć plan nie został oficjalnie wdrożony, to wiele z jego elementów zaczęto realizować.
P2 była czymś więcej niż siecią wpływów. Była węzłem, który łączył trzy światy: mafię, masonerię i politykę. Bossowie mafii otrzymywali ochronę przed wymiarem sprawiedliwości. Politycy – pieniądze, wpływy i głosy. A masoni – lojalność, dostęp do tajnych informacji i parasol nietykalności nad głową. P2 pełniła rolę pośrednika, cichego negocjatora i gwaranta układów zawieranych za zamkniętymi drzwiami.
To w tej właśnie sieci Giulio Andreotti, jeden z najbardziej wpływowych premierów Włoch, według prokuratury wielokrotnie kontaktował się z bossami mafii. To w tym samym układzie Silvio Berlusconi – wówczas wschodzący magnat telewizyjny – został członkiem P2 i korzystał z jej rozległych powiązań, by zbudować medialne imperium, które wyniosło go na szczyt władzy politycznej.
Licio Gelli, architekt tej loży, lubił powtarzać, że jest „marionetkarzem”. Człowiekiem, który zza kulis pociąga za sznurki w teatrze cieni, gdzie głowy państw to tylko kukły, a prawdziwa władza nie ma twarzy.

Odcięcie głowy hydry
Po ujawnieniu listy P2 w 1981 roku Licio Gelli uciekł z Włoch. Schwytano go w Szwajcarii, lecz zanim doszło do ekstradycji, zbiegł ponownie. Kiedy wreszcie znalazł się w kraju, stanął przed sądem – ale nigdy nie odsiedział pełnego wyroku. Zmarł w 2015 roku, we własnej willi, w luksusie i bez najmniejszej skruchy.
P2 formalnie rozwiązano dekretem parlamentarnym. Zabroniono działalności tajnych lóż. Ale czy to wystarczyło? Czy naprawdę zniknęła? A może po prostu zmieniła skórę?
Bo Włochy długo jeszcze czuły jej oddech. Silvio Berlusconi – dawny członek P2 – przez lata reformował media, podporządkowywał sądy, uciszał dziennikarzy. Wiele z tego, co robił jako premier, dziwnie przypominało Plan Odrodzenia Demokratycznego – polityczny manifest loży. W kolejnych aferach wciąż wypływały znajome nazwiska.
Część badaczy twierdzi, że P2 nie zniknęła. Po prostu zeszła głębiej. Jak hydra – gdy odetnie się jej jedną głowę, w jej miejsce wyrastają dwie nowe.
Upadek?
Bo P2 była czymś więcej niż organizacją. Była systemem. Mentalnością. Modelem władzy zza kulis. Lustrem, w którym odbiła się cała słabość włoskiej demokracji: korupcja, powiązania mafijne, służby poza kontrolą, elity bez sumienia. Była cieniem. A cień, jak wiadomo, nie znika – zmienia tylko kształt.
I choć tajna lista członków loży Propaganda Due została odkryta, a jej struktura rozbita, pytania wciąż pozostają: ile jeszcze istnieje takich lóż? Ilu Gellich wciąż pociąga za sznurki? I czy dziś – patrząc na świat pełen chaosu, dezinformacji i zakulisowych gier – naprawdę możemy powiedzieć, że to już przeszłość?
Historia uczy jednego: często, kiedy loża cieni znika z widoku, to nie dlatego, że przestała istnieć. Tylko dlatego, że nauczyła się ukrywać lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Monika Pawlak









