Bankierzy jeszcze nie rzucają się z hotelowych okien na bruk. Długie kolejki po darmowe posiłki nie wpisują się w krajobraz miejski, bezrobotni nie włóczą się po ulicach w poszukiwaniu pracy i chleba, sklepy nie są rabowane.
Może nie dojdzie do tego. Ale dane dotyczące bezrobocia są porażające, wg ABC News w lutym zwolniono 651 000 ludzi, a od listopada do końca lutego bezrobocie objęło 2,6 miliona. Średnia krajowa stopa bezrobocia wynosi 8,1 procenta, dla Nowego Jorku – 6,6 procenta. Od sześćdziesięciu lat nie było tak wysokich danych za jeden miesiąc.
Zdaniem amerykańskich ekonomistów zwalnianie pracowników będzie trwało do drugiej połowy roku 2010. To długo, prawie dwa lata. Coraz częstsze są wiadomości o tym, że pracownicy o bardzo wysokich kwalifikacjach, do zwolnienia zajmujący stanowiska kierownicze z pensją 70 tysięcy dolarów wraz ze stosownym ubezpieczeniem zdrowotnym, po zwolnieniu muszą przyjąć pracę płatną po dwanaście dolarów za godzinę, na przykład przy sprzątaniu biurowców. Takie zjawiska są dowodem, powiadają ekonomiści, że stan gospodarki jest gorszy niż się oficjalnie mówi. O tym, jak zły jest stan gospodarki, świadczy dodatkowo lista firm, wymienianych w artykule ABC News, które zwalniają pracowników, ogłaszają bankructwo, podejmują restrukturyzację i inne środki zaradcze, aby jeszcze jakiś czas utrzymać się na powierzchni.
Jeszcze do niedawna, pisze tygodnik „Newsweek”, nie było aż tak źle. Jednak od chwili, gdy gospodarka w samej Ameryce, a następnie w Europie i w innych krajach zaczęła gwałtownie upadać, prognozy stały się ponure. Świat znajduje się na początku długiego cyklu recesji, kryzysu i malejącej zamożności społeczeństwa. W chwili gdy produkt krajowy brutto zaczyna się dopiero zmniejszać, jeszcze nie wiadomo, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń. Może to być scenariusz japoński, w którym niska wydajność gospodarki i zerowe oprocentowanie kredytów bankowych utrzymywały się blisko dziesięć lat. Z drugiej strony sprawy gospodarcze mogą pójść dokładnie za pierwowzorem z lat Wielkiego Kryzysu.
Nowa administracja amerykańska, pisze tygodnik, realizuje politykę populistycznej redystrybucji podatków: obniża podatki od oprocentowania kapitałów i dywidend, dalej – podatki od wynagrodzeń i wreszcie zajmuje się rozdawnictwem czeków – wszystko na rzecz klasy średniej i ludności ubogiej. Po decyzjach o pomocy gospodarczej, w tym tej dla ratowania banków, i przy generalnym zmniejszeniu oprocentowania prawie wszędzie, można się spodziewać, że poprawa gospodarki wystąpi, ale dopiero za rok. Spadek cen ropy, który jest odpowiednikiem masowych obniżek podatków, wyrównywanie poziomu konsumpcji oraz konieczność uzupełnienia zapasów fabrycznych zawsze są pierwszymi oznakami tego, zdaniem komentatora, że ożywienie gospodarcze może nadejść, jednak w terminie nie dającym się łatwo przewidzieć.
Nie widać końca katastrofom. Do kolejnej zapaści, o zasięgu międzynarodowym, prawie światowym, może dojść, jeśli olbrzym bankowy, ubezpieczeniowy i finansowy, znany pod skrótem AIG, nie dostanie kolejnego zastrzyku finansowego. Pełna nazwa firmy – American International Group, obecna również w Polsce. Jak pisze „Washington Post” kierownictwo firmy skierowało do amerykańskich władz poufny raport, w którym podkreśla się, jak zwykle w takich przypadkach, że upadek firmy spowoduje łańcuchową reakcję o nieproporcjonalnie wielkich rozmiarach. Przede wszystkim załamie się światowy rynek ubezpieczeniowy i pieniężny po prostu dlatego, że klienci z całego świata zaczną wycofywać depozyty (tych klientów ma być 74 miliony). Tym razem winowajca jest znany – mały oddział tej firmy, mieszczący się w Londynie, który w pewnym momencie stracił pięćset miliardów (pół biliona) dolarów na handlu niespłacalnymi długami (credit-default swap).
W Polsce nikt jeszcze nie podał, jaki jest procent spadku produktu krajowego brutto za ostatni kwartał, ubiegłego roku. Nie ma też takich informacji za minione dwa miesiące. Dla obecnego rządu gospodarka najwidoczniej nie jest priorytetem i dlatego premier wymyśla strachy na lachy, czyli euroobligacje. A co za szum! Można było odnieść wrażenie, że cała Europa pochłonięta jest polskim strachem. To było przed ostatnim szczytem w Brukseli, nieformalnym, tak się to mówi. Sukces został należycie odtrąbiony, ale jakoś cicho i krótko, bo w paradę weszła straszliwa klapa. Podczas tego spotkania Tusk odrzucił poparcie dla propozycji Węgier, aby zamożne kraje Unii Europejskiej udzieliły mniej zamożnym krajom Europy Środkowo-Wschodniej pomocy finansowej w wysokości od 160 do 190 miliardów dolarów.
Podobno polski premier jest historykiem z wykształcenia. Jeśli tak, to jego akademiccy nauczyciele powinni zwrócić jakąś część swej pensji, bo student Tusk nie dał się nauczyć niczego na temat planu Marshalla, który poczynając od 1947 roku oddawał 13 miliardów dolarów krajom europejskim na powojenną odbudowę. W roku 2005 ta suma była ekwiwalentem stu miliardów dolarów (patrz Norman Davies, „Europa Walczy”, str. 248) – inaczej mówiąc jest praktycznie dolną granicą pomocy, o którą występują Węgry.
Nikt nie ma wątpliwości. Premier, polski premier, popełnia błąd polityczny o poważnych konsekwencjach. Wielu mu tego nie wybaczy.
A gospodarka w Polsce zaczyna zgrzytać i hamować. Praktycznie wszystko stoi, od stoczni i marynarki wojennej (ta ostatnia nie ma na czym pływać), przez fabryki zamykane w centrum kraju. Nikt nie buduje autostrad, bo jak to robić, gdy adwokat zostaje ministrem infrastruktury? Cezary Grabarczyk tłumaczy się przed Tuskiem, ale pewnie się wytłumaczył, przypominając, że pierwotną propozycją dla niego było stanowisko ministra sprawiedliwości.
Źródła:
– o zwolnieniach i bezrobociu: 651 000 bezrobotnych w lutym, zwolnienia trwać będą do drugiej połowy 2010 roku, za ABC News, wydanie na 6 marca, artykuł „Jobless America: Employers Cut 651 000 Jobs, unemployment rate at 8.1 percent – highest since 1983”, Alice Gomstyn i Bianne Golodryga,
– o długim cyklu kryzysu i malejącej zamożności społeczeństwa: ewentualność dwóch scenariuszy (japoński i Wielki Kryzys), populistyczna redystrybucja podatków, oznaki ożywienia gospodarczego, za tygodnikiem „Newsweek”, wydanie na 16 marca, artykuł „Calming the Bear”, autor Barton Biggs,
– o upadku olbrzymiej firmy bankowej, ubezpieczeniowej i finansowej – AIG: poufny raport o załamaniu światowego rynku ubezpieczeniowego i pieniężnego – wycofywanie depozytów, za dziennikiem „Washington Post”, wydanie na 10 marca, artykuł „AIG Warned of Catastrophic Failure”, autor Brady Dennis.
– o sprawach polskich: materiały własne.
Andrzej Niedzielski
Bezrobotna Ameryka
- 03/23/2009 12:23 PM
Reklama