Chicagowski Departament Policji otrzymał masę pochwał za sposób, w jaki funkcjonariusze obchodzili się z demonstrantami w czasie spotkania na szczycie NATO. Inne zdanie na ten temat mają aktywiści ruchu Occupy Chicago, którzy domagają się rekompensaty za fizyczne obrażenia, z powodu których nie poszli do pracy i ponieśli straty finansowe.
Demonstranci twierdzą, że policjanci bez przyczyny stosowali przemoc, narażając ich na ból fizyczny i emocjonalny, co wymagało pomocy lekarskiej niedostępnej z powodu zamknięcia sześciu z 12 miejskich ośrodków zdrowia psychicznego, co spowodowało przepełnienie w lokalnych szpitalach. Aktywiści wzywają do nowych demonstracji celem zmuszenia miasta do wypłat odszkodowań za brutalne akcje policji w stosunku do pokojowo nastawionych uczestników protestu. Dodatkowo zbierają fundusze na obronę prawną tzw. "NATO 5" i inne osoby, które nadal pozostają w areszcie.
Według sprawozdań policji, dzień przed i podczas szczytu aresztowano 90 osób (nie licząc tych, których wypuszczono w tym samym dniu). "NATO 5" to pięciu młodych mężczyzn, których oskarżono o próby przeprowadzenia aktów terrorystycznych.
Cathy Sugar Russell, rzeczniczka Occupy Chicago, powiedziała reporterowi Chicago Sun-Times, że 70 demonstrantów odniosło obrażenia fizyczne, a wielu innych doświadczyło traumy po starciach z policją. Nie wszyscy demonstranci wynieśli z Chicago złe wrażenia. 31-letni Danny Johnson z Los Angeles, członek Occupy Walk USA, zatrzymany podczas demonstracji przeciw NATO, przesiedział w areszcie 7 dni. Teraz mówi: "Było super. Nie dam powiedzieć złego słowa o więzieniu powiatu Cook".
(HP – eg)