Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 12 grudnia 2025 07:56
Reklama KD Market

Nepalczycy nie mogą zapomnieć trzęsienia ziem sprzed roku



25 kwietnia 2015 r. trzęsienie ziemi trwało niespełna minutę, lecz dla Nepalczyków katastrofa nie zakończyła się tego dnia. Nie mogą otrząsnąć się z traumy, wielu mieszka pod namiotami bezskutecznie czekając na pomoc. Czują, że świat o nich zapomniał.

Ściany nagle drgnęły. Indira zerwała się na nogi i ruszyła w stronę wyjścia. Krzyk przeszył okolicę placu Durbar w Katmandu. Przerażenie mieszało się z niedowierzaniem. To był krótki, ale silny wstrząs. Jest początek kwietnia, niespełna rok po trzęsieniu ziemi, które zabiło 9 tys. ludzi. Wszyscy znowu są na zewnątrz. Sąsiedzi spoglądają na siebie niepewnie.

„To na rocznicę” - uśmiecha się Esha, córka Indiry. „Ziemia nie daje o sobie zapomnieć” - dodaje dziewczyna.

„Czemu znowu tak trzęsie?” - sąsiad Kusu, emerytowany major nepalskiej armii, kręci głową. „Jak tak będzie trzęsło, to wszystko się zawali” - nie może się powstrzymać z komentarzem, ale zaraz milknie, bo Indira nie wygląda najlepiej. Dopiero dwa miesiące temu odważyła się przenieść z parteru na wyższe piętro swojego domu.

25 kwietnia 2015 r. wybiegła z córką i mężem przed dom, do ogrodu. Zaraz pojawili się roztrzęsieni sąsiedzi. Przez kolejne godziny ktoś przynosił plotki i informacje. Świątynie na placu Durbar zawalone, kilkadziesiąt osób pod gruzami świątyni Kasthamandap, symbolu miasta. Wieża widokowa, Dharahara, złamana u podstawy, nikt nie przeżył. Co z dalszą rodziną? Zanim sieć komórkowa przestała działać, można było jeszcze wrzucić status „żyję” na serwisy społecznościowe.

„Nie powinniśmy chodzić tamtym przejściem” - Indira pokazuje wąską bramę pod starym budynkiem wzmocnionym podporami. Te są bardziej dla dobrego samopoczucia niż dla bezpieczeństwa. Całe miasto usiane jest takimi podporami, człowiek co chwila się o nie potyka. „Co miało spaść, już spadło. Co się miało zawalić, już zawaliło” - jeden z sąsiadów uspokaja Indirę.

„Wstrząsy miały siłę tylko 4,5” - obwieszcza Kusu. „A jakby było silniejsze” - dodaje zdziwiony. Od trzęsienia ziemi Nepalczycy przeżyli już prawie pięćset wstrząsów wtórnych powyżej 4 w skali Richtera i chyba każdy może całkiem precyzyjnie ocenić siłę i odległość od epicentrum.

„Nikt o nas już nie pisze. Nic na CNN, nic na BBC” - Kusu jest trochę zły na media. Trzęsienie ziemi było newsem tylko przez kilka dni, może tydzień. Ale w połowie maja przyszedł wielki wstrząs wtórny, który zniszczył niemal cały dystrykt Sindhupalchowk i Dolakhę. Zawaliło się niemal 90-95 proc. domów i znowu przez chwilę mówiło się o Nepalu.

Tuż po trzęsieniu Bijay Lama, młody przewodnik z jednej z agencji trekkingowych, sprowadził pomoc do swojej wioski w dystrykcie Dolakha. Brezenty, ryż i soczewicę, materiały pierwszej potrzeby ufundowano w Polsce. Zbiórka poszła błyskawicznie. Takie prywatne zbiórki organizowali ludzie na całym świecie, najczęściej jakoś związani z Nepalem. Silna nepalska diaspora, alpiniści i turyści, którzy choć raz byli w tym kraju, oraz osoby, które tu kiedyś mieszkały. Pomoc fundowali nepalscy przedsiębiorcy - właściciele fabryk, agencji trekkingowych, sklepów i firm informatycznych. Pieniądze szły do wolontariuszy, Nepalczyków i obcokrajowców, którzy nie czekając na działania władz, na własną rękę docierali do zniszczonych wiosek takich jak osada Bijaya.

W jego wiosce nie wszystkie domy się zawaliły, więc jednym rodzinom rozdano brezenty, innym ryż, wszystko sprawiedliwie i według potrzeb. „Jednak drugi wstrząs zniszczył resztę domów” - mówi PAP Bijay. Nie było już szczęściarzy i pechowców.

Jednak katastrofa nie dotknęła wszystkich w takim samym stopniu. Katmandu przetrwało, zawaliły się tylko niektóre świątynie, stare domy i budynki o kiepskich konstrukcjach, gdzie oszczędzano na materiałach budowlanych. Tak jak w Gongabu, na północy miasta, zagłębiu tanich moteli i mieszkań pod wynajem dla przyjezdnych z prowincji.

Za to wiele wiosek, gdzie mieszkali najbiedniejsi, zniknęło z powierzchni ziemi. Najczęściej byli to Tamangowie, których nie było stać na wstrząsoodporne konstrukcje. Zazwyczaj budowali domy z kamienia i gliny. Podczas trzęsienia stracili wszystko, często dorobek kilku pokoleń.

Świat wstrząśnięty skalą zniszczeń ochoczo obiecał Nepalowi pieniądze na odbudowę. Niestety na obietnicach się skończyło, bo z zadeklarowanych 4 miliardów USD na fundusz premiera Nepalu od państw-darczyńców wpłynęło okrągłe zero.

Co prawda na koncie funduszu premiera pojawiło się 230 mln USD, lecz aż 150 mln pochodziło z budżetu samego Nepalu. Reszta od prywatnych darczyńców, nepalskiej diaspory i organizacji pozarządowych. Pieniądze zostały od razu wydane.

Władze Nepalu nie mają pojęcia, ile międzynarodowe organizacje pozarządowe wydały w ich kraju. Biuro Koordynacji Pomocy Humanitarnej Organizacji Narodów Zjednoczonych (OCHA) podaje tylko, że w 2015 r. wpłynęło ledwie 540 mln USD i najprawdopodobniej te pieniądze zostały wykorzystane na doraźną pomoc w pierwszych miesiącach po trzęsieniu.

Raporty międzynarodowych organizacji pozarządowych są bardzo tajemnicze. Nie pokazują szczegółowo, gdzie i jak zostały wydane pieniądze. Tymczasem w wielu trudno dostępnych gminach, jak w np. w Gumba, w dystrykcie Sindhupalchowk, gdzie ludzie nie otrzymali żadnej pomocy, wiszą plakaty tych organizacji.

Obóz w Lamosanghu, w tym samym dystrykcie, gdzie mieszkają ofiary trzęsienia ziemi i lawin, jest w fatalnym stanie. Proste konstrukcje z blachy falistej przypominają bardziej slums w Bombaju. Znana na świecie organizacja pomocowa, Save The Children, od trzęsienia ziemi zdołała wybudować tam tylko dwie ubikacje, które nie nadają się już do użytku.

Nikt w Nepalu nie zajmuje się niezależną weryfikacją działań organizacji pozarządowych. Na cenzurowanym jest tylko rząd.

Od trzęsienia ziemi trwają przepychanki między nepalskimi władzami a międzynarodowymi organizacjami. Władze wciąż pytają, kiedy w końcu wpłyną jakiekolwiek pieniądze z obiecanych 4 mld USD na odbudowę, a organizacje nieoficjalnie oskarżają rząd o korupcję.

Przeciętny Nepalczyk musiał radzić sobie sam, a przecież niemal od razu po trzęsieniu przyszedł monsun. Naruszony podczas wstrząsów grunt i gwałtowne ulewy wywołały 5 tys. lawin. Nepalczycy znowu musieli uciekać z domów do improwizowanych obozów.

Przez pierwsze miesiące rząd był nieobecny i nieefektywny. Ówczesny premier Sushil Koirala, aby ratować reputację i odwrócić uwagę od własnej nieporadności, postanowił uchwalić wreszcie konstytucję, nad którą Nepal bez powodzenia obradował przez ostatnie siedem lat.

Konstytucja okazała się niewypałem. Jej zapisy dyskryminowały kobiety i mniejszości etniczne. Wywołała protesty na południu kraju. W nieoficjalnej blokadzie ekonomicznej pomagała postawa indyjskiego sąsiada, który tracił tradycyjne wpływy w Nepalu.

Blokada ekonomiczna spowodowała kolejną katastrofę humanitarną - po trzęsieniu i lawinach. Nagle ceny benzyny wzrosły kilkukrotnie, nie było gazu do gotowania. Zaczęło brakować nawet leków ratujących życie. Kwitł za to czarny rynek, na którym, jak pokazały śledztwa, zarabiali niektórzy urzędnicy i politycy.

Blokada przypadła na najzimniejsze miesiące w roku. Ponad 200 tys. rodzin wciąż żyło w tymczasowych schronieniach na wysokości ponad 1500 metrów. Od trzęsienia bezskutecznie czekali na odszkodowania od rządu i pieniądze na odbudowę domów. Nie mogli się odbudować, ponieważ rząd zagroził, że „nielegalna” odbudowa na własną rękę przekreśli szansę na odszkodowanie.

„Zresztą odszkodowania są dla wykształconych i bogatych ludzi” - mówi PAP rybak Kanchan Majhi. „Oni sobie poradzą z wypełnianych wniosków, my już nie” - dodaje. Ludzie z jego wioski nie liczą ani na rząd, ani organizacje pozarządowe. Myślą o emigracji za pracą do Katmandu lub dalej do Zatoki Perskiej. Na to trzeba mieć jednak pieniądze.

„Ten rok był dla nas bardzo ciężki” - ocenia Endra Rai, energiczny właściciel agencji raftingowej. Wciąż stara się pomagać społeczności tamtejszych rybaków. „Jest trudno, mamy mniej turystów, ale musimy jakoś przetrwać” - dodaje.

Z Katmandu Paweł Skawiński (PAP)

fot.EPA



 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal earthquake one year anniversary ceremony in Kathmandu

Nepal earthquake one year anniversary ceremony in Kathmandu

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal Earthquake one year anniversary

Nepal Earthquake one year anniversary

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama